klimat
wciągająca fabuła
INFORMACJE
Gatunek: RPG
Licencja: shareware
Data wydania: 2007
Pobrań: 1002
Producent: Spiderweb Software, Inc.
Dystrybutor: Spiderweb Software, Inc.
Wymagania sprzętowe:
50 MB wolnego RAMu
50 MB wolnego RAMu
Dodatkowe opcje:
Rekordy online
Rekordy online
Język: Angielski
INNE Z TEMATU
Nethergate: Resurrection
OCEŃ
Kiedy świat zalewają coraz to nowe gry RPG, w których akcja i zdobywanie doświadczenia mają pierszeństwo przed oryginalną fabułą i odgrywaniem roli, Spiderweb Software stoi na straży starego porządku tworząc produkcje, które w pełni zasługują na trzy litery: RPG. Chociaż firma ta znana jest głównie z serii Avernum i Geneforge, przed rozpoczęciem ich wydawania, popełniła interesujące "Nethergate" opowiadające o walce Rzymian z Celtami na wyspie Brytanii, gdzie decydujące słowo ma tajemnicza siła. Po kilku latach zdecydowano o usprawnieniu tego tytułu i wyposażeniu go w nowocześniejszy, znany z Avernum, silnik gry. Tak powstało Nethergate: Resurrection.
Założę, że nie mieliście okazji pograć w poprzednią wersję gry. Co was z grubsza czeka po zainstalowaniu? Ogromny świat do eksploracji, mnóstwo zadań do wykonania, przeciwników do pokonania, przedmiotów do zdobycia, a wszystko to w środku epickiej powieści, która ani na moment nie nuży. Faktycznie, brzmi to jak reklama, ale co zrobię, skoro po raz kolejny gram w naprawdę niezłą produkcję, do której po kilku tygodniach mogę wrócić, żeby na nowo odkrywać jej walory.
Na początku, jeszcze przed rozpoczęciem przygody, należy opowiedzieć się po jednej ze stron. Rzymianie występują w roli najeźdźców, potrafią doskonale władać bronią, jednak sfera magiczna jest dla nich wciąż tajemnicą i nigdy nie będą w stanie osiągnąć w niej mistrzostwa. Celtowie to autochtoni, nie musieli tak często posługiwać się siłą fizyczną, dlatego skupili się na rozumieniu natury. W zależności od wyboru, będzie trzeba obrać trochę inną taktykę na przetrwanie. I z innej strony obejrzy się, a nawet weźmie udział w wydarzeniach, które toczą się w tle. Jak powszechnie wiadomo, historię piszą zwycięzcy, dlatego nie ważne czyimi losami kierujemy, zawsze jesteśmy tymi "dobrymi". I działamy w imię wyższych ideałów.
Poza dobrze opowiedzianą historią, większość przygody nie różni się od siebie. Grupka śmiałków przyjmuje kolejne zlecenia, czasem płatne, czasem z pobudek moralnych. Każda misja to okazja do zyskania doświadczenia, które po przeliczeniu na poziomy pozwala podnosić umiejętności postaci. Nethergate: Resurrection nic pod tym względem nie zmienił w stosunku do serii Avernum. Poza cechami podstawowymi, każdy osobnik opisany jest kilkunastoma innymi, np. handel, posługiwanie się mieczem lub Krąg Wojny (zdolność magiczna). W zależności od miejsca w formacji i wykonywanych czynności, należy rozwijać bohaterów w inne strony. Z jednej strony brakuje mi podziału na profesje, ale z drugiej, wiedząc w jakim świecie Spiderweb osadził tę grę, trudno wymagać stworzenia czarnoksiężników czy, co ciekawsze, rasy innej niż człowiek. Jednak brak takowych urozmaiceń nie wpływa znacząco na rozgrywkę. Można skupić się na fabule.
Mimo realistycznego podejścia do sprawy, Nethergate: Resurrection nadal oferuje możliwość rzucania czarów. Aby je poznać, należy, poza posiadaniem odpowiednim poziomem wiedzy, mieć wystarczająco nabrzmiałą sakiewkę oraz coś lub kogoś, kto czaru nauczy. Później już tylko hulaj dusza, do wyczerpania zapasów many (energii). Na szczęście istnieje kilka sposobów na jej przywrócenie; począwszy od ekspresowych (napoje), przez odpoczynek do naturalnego odzyskiwania sił co kilkanaście tur. To samo dotyczy energii życiowej, czyli popularnych punktów życia. Dzięki łatwej regeneracji, cała przygoda jest niezwykle przyjemna, bo rzadko kończy się niespodziewaną śmiercią drużyny. Zresztą, od czego jest zapisywanie stanu gry - zawsze można wrócić do momentu, w którym da się coś zmienić i odwrócić los.
Jak w każdej produkcji zespołu kierowanego przez Jeffa Vogela, gracz otrzymuje potężny pakiet stworów, lokacji i przedmiotów. Podziemia pełne są śmieci i rzeczy zupełnie niepotrzebnych do gry, chociaż jednocześnie urozmaicających zabawę, bez których odwiedzane miejsca byłyby sterylne niczym izolatka w szpitalu. Nawet w sklepach kupić można rzeczy takie jak łyżka, gra planszowa czy kapusta. Część pokonanych przeciwników pozostawia po sobie ekwpiunek, który bez oporów należy ładować na plecy członków drużyny, a później sprzedać w najbliższym mieście. Taki właśnie element, zbierania porzuconych przez wroga przedmiotów, wcale nie często spotykany, bardzo podoba mi się w takich grach. Jedno, do czego mogę się przyczepić w temacie "ogromu wszystkiego" to poziom trudności. Już na samym początku do rąk kierowanych postaci trafiają przedmioty tworzące z nich prawdziwych bohaterów. Ale być może to celowe działanie autorów mające na celu przykuć graczy do komputera.
Osoby nieznające angielskiego lub znające na niskim poziomie, mogą wystraszyć się ilości tekstu. Objawia się on wszędzie - opisach miejsc, sytuacji, a szczególnie dialogach. Wiele jest rozmów "o niczym", ale przecież ma to służyć jedynie wprowadzeniu w wyimaginowany świat. Nie stosuje się tu wyszukanego słownictwa, więc przy odrobinie samozaparcia, cierpliwości i pomocy słownika można sobie poradzić. Jak wtedy wygląda sprawa klimatu? Z pewnością ze słownikiem na kolanach nie ujrzy się potwora oczami wyobraźni, ale dzięki odpowiednim dźwiękom i zrozumieniu otoczenia, jest tu lepiej niż w popularnych dla młodego pokolenia Action RPG.
Czy Nethergate: Resurrection potrafi przyciągnąć uwagę gracza. Tak. Czy jest w stanie wyciąć z życiorysu kilkanaście godzin. Zdecydowanie. Nawet kilkadziesiąt. A dodając do tego kolorową i szczegółową grafikę oraz dźwięki pasujące do rozgrywanej przygody, otrzymujemy komputerową grę RPG, w którą grzechem byłoby nie zagrać. To kolejny tytuł ze swojej kategorii, którego należy przejść. Do dzieła!
Założę, że nie mieliście okazji pograć w poprzednią wersję gry. Co was z grubsza czeka po zainstalowaniu? Ogromny świat do eksploracji, mnóstwo zadań do wykonania, przeciwników do pokonania, przedmiotów do zdobycia, a wszystko to w środku epickiej powieści, która ani na moment nie nuży. Faktycznie, brzmi to jak reklama, ale co zrobię, skoro po raz kolejny gram w naprawdę niezłą produkcję, do której po kilku tygodniach mogę wrócić, żeby na nowo odkrywać jej walory.
Na początku, jeszcze przed rozpoczęciem przygody, należy opowiedzieć się po jednej ze stron. Rzymianie występują w roli najeźdźców, potrafią doskonale władać bronią, jednak sfera magiczna jest dla nich wciąż tajemnicą i nigdy nie będą w stanie osiągnąć w niej mistrzostwa. Celtowie to autochtoni, nie musieli tak często posługiwać się siłą fizyczną, dlatego skupili się na rozumieniu natury. W zależności od wyboru, będzie trzeba obrać trochę inną taktykę na przetrwanie. I z innej strony obejrzy się, a nawet weźmie udział w wydarzeniach, które toczą się w tle. Jak powszechnie wiadomo, historię piszą zwycięzcy, dlatego nie ważne czyimi losami kierujemy, zawsze jesteśmy tymi "dobrymi". I działamy w imię wyższych ideałów.
Poza dobrze opowiedzianą historią, większość przygody nie różni się od siebie. Grupka śmiałków przyjmuje kolejne zlecenia, czasem płatne, czasem z pobudek moralnych. Każda misja to okazja do zyskania doświadczenia, które po przeliczeniu na poziomy pozwala podnosić umiejętności postaci. Nethergate: Resurrection nic pod tym względem nie zmienił w stosunku do serii Avernum. Poza cechami podstawowymi, każdy osobnik opisany jest kilkunastoma innymi, np. handel, posługiwanie się mieczem lub Krąg Wojny (zdolność magiczna). W zależności od miejsca w formacji i wykonywanych czynności, należy rozwijać bohaterów w inne strony. Z jednej strony brakuje mi podziału na profesje, ale z drugiej, wiedząc w jakim świecie Spiderweb osadził tę grę, trudno wymagać stworzenia czarnoksiężników czy, co ciekawsze, rasy innej niż człowiek. Jednak brak takowych urozmaiceń nie wpływa znacząco na rozgrywkę. Można skupić się na fabule.
Mimo realistycznego podejścia do sprawy, Nethergate: Resurrection nadal oferuje możliwość rzucania czarów. Aby je poznać, należy, poza posiadaniem odpowiednim poziomem wiedzy, mieć wystarczająco nabrzmiałą sakiewkę oraz coś lub kogoś, kto czaru nauczy. Później już tylko hulaj dusza, do wyczerpania zapasów many (energii). Na szczęście istnieje kilka sposobów na jej przywrócenie; począwszy od ekspresowych (napoje), przez odpoczynek do naturalnego odzyskiwania sił co kilkanaście tur. To samo dotyczy energii życiowej, czyli popularnych punktów życia. Dzięki łatwej regeneracji, cała przygoda jest niezwykle przyjemna, bo rzadko kończy się niespodziewaną śmiercią drużyny. Zresztą, od czego jest zapisywanie stanu gry - zawsze można wrócić do momentu, w którym da się coś zmienić i odwrócić los.
Jak w każdej produkcji zespołu kierowanego przez Jeffa Vogela, gracz otrzymuje potężny pakiet stworów, lokacji i przedmiotów. Podziemia pełne są śmieci i rzeczy zupełnie niepotrzebnych do gry, chociaż jednocześnie urozmaicających zabawę, bez których odwiedzane miejsca byłyby sterylne niczym izolatka w szpitalu. Nawet w sklepach kupić można rzeczy takie jak łyżka, gra planszowa czy kapusta. Część pokonanych przeciwników pozostawia po sobie ekwpiunek, który bez oporów należy ładować na plecy członków drużyny, a później sprzedać w najbliższym mieście. Taki właśnie element, zbierania porzuconych przez wroga przedmiotów, wcale nie często spotykany, bardzo podoba mi się w takich grach. Jedno, do czego mogę się przyczepić w temacie "ogromu wszystkiego" to poziom trudności. Już na samym początku do rąk kierowanych postaci trafiają przedmioty tworzące z nich prawdziwych bohaterów. Ale być może to celowe działanie autorów mające na celu przykuć graczy do komputera.
Osoby nieznające angielskiego lub znające na niskim poziomie, mogą wystraszyć się ilości tekstu. Objawia się on wszędzie - opisach miejsc, sytuacji, a szczególnie dialogach. Wiele jest rozmów "o niczym", ale przecież ma to służyć jedynie wprowadzeniu w wyimaginowany świat. Nie stosuje się tu wyszukanego słownictwa, więc przy odrobinie samozaparcia, cierpliwości i pomocy słownika można sobie poradzić. Jak wtedy wygląda sprawa klimatu? Z pewnością ze słownikiem na kolanach nie ujrzy się potwora oczami wyobraźni, ale dzięki odpowiednim dźwiękom i zrozumieniu otoczenia, jest tu lepiej niż w popularnych dla młodego pokolenia Action RPG.
Czy Nethergate: Resurrection potrafi przyciągnąć uwagę gracza. Tak. Czy jest w stanie wyciąć z życiorysu kilkanaście godzin. Zdecydowanie. Nawet kilkadziesiąt. A dodając do tego kolorową i szczegółową grafikę oraz dźwięki pasujące do rozgrywanej przygody, otrzymujemy komputerową grę RPG, w którą grzechem byłoby nie zagrać. To kolejny tytuł ze swojej kategorii, którego należy przejść. Do dzieła!
KOMENTARZE
Gość
+0
2009-02-27 16:45:42
O bezguściu narodu to ja bym mówił przy muzyce rap - zwłaszcza tym co to Queen i inne takie za kompletną szmire mają - przy tej grze jest podobnie, ale nie tak jak kolega mówi. Bezguściem w tym przypadku byłoby ocenianie po grafice, i po uczuciach przy 2-minutowej grze.
quick-fire
+0
2008-06-29 18:00:09
Świetne Świetne Świetne Boskie
Anox
+0
2008-06-29 17:57:31
Gorsza grafika i ta fabuła... Jak dla mnie gorszy klon Avernum wiec ja postoje :/
Pawcio
+9
2008-06-29 10:58:19
OK, ale czy nie można, tak jak Zbysheck wyrazić swojej opinii w sposób normalny? Po co to naskakiwanie typu "weź człowieku, skończ recenzować"? Co do nazwy. Oczywiście zgodzę się z tobą Kola, ale skoro mamy tu znawce, który potrafi ocenić klimat po kilku minutach graniach, to powinien też prawidłowo nazwać rodzaj gry.
[Tu się zgadzam. - Kola256]
Pawcio
+7
2008-06-29 08:37:08
Widocznie znowu odzywają się fani casuali. Ludzie jak możecie ocenić klimat w cRPG grając w niego jakieś 2 godziny(nie wiem czy ktokolwiek z was tyle zagrał) "fabuła wogóle mnie nie interesuje" To tak jakbyś grał w wyścigi samochodowe i powiedział, że nie lubisz aut. Wymieniasz tutaj tytuły komercyjne, a to chyba nie ta strona? Po za tym napisz wszystko w jednym komentarzu. Zresztą, zastanawiam się kto wam dał prawo oceniania gry, skoro mówicie na to RPG(to jest cRPG), a to kolosalna różnica. Akurat gry cRPG to działka moja i Eugena, zagorzałych fanów tego gatunku, który pozwala zagłębić się w świat gry i odciąć od rzeczywistości.
PS. Umiesz lepiej napisać recke? Zgłoś się do mnie, jestem rekrutanten
PS2. Uwagi odnośnie recenzji, na forum, nie czytasz regulaminu
[Pawcio, każdy ma prawo do wyrażania swojej opinii, więc nie naskakuj na naszych drogich, kochanych odwiedzających. Co do RPG i cRPG - na VG nie ma kategorii cRPG, a każdy cRPG chyba ma coś wspólnego z RPG? - Kola256]
PS. Umiesz lepiej napisać recke? Zgłoś się do mnie, jestem rekrutanten
PS2. Uwagi odnośnie recenzji, na forum, nie czytasz regulaminu
[Pawcio, każdy ma prawo do wyrażania swojej opinii, więc nie naskakuj na naszych drogich, kochanych odwiedzających. Co do RPG i cRPG - na VG nie ma kategorii cRPG, a każdy cRPG chyba ma coś wspólnego z RPG? - Kola256]
ultraphaze
+0
2008-06-29 06:52:36
a co do tego ze gra okazuje sie hitem to świadczy o bezguściu narodu tak samo jak Doda elektroda - musi byc wartosciowa osobą.. przeciez podoba sie wiekszosci :)
ultraphaze
+1
2008-06-29 06:45:19
po pierwsze nie podoba mi sie zaden postal przeklinanie czy co tam sobie wymysliszu po drugie ty chyba nie wiesz co to jest prawdziwa klasyka dla mnie klasyką jest np. another world ,cannon fooder czy wciagające przygodówki jak monkey island duzo duuuuzo by tego wymieniać nawet gry z pierwszego atari mialy wlasny klimat a to to jest jakas nowoczesny beznadziejny remake (podobny do simsów:/) jakich pelno teraz na stronach z minigierkami co to ma wspolnego z klasyką to nie wiem
zbysheck
--12
2008-06-29 06:35:11
W zupełności się zgadzam z poprzednikiem. Zero akcji, słabe animacje, statycznośc rozgrywki a do tego nie widać gołych bab ani nikt nie klnie, zero flaków i krwi. Lepiej odpalić sobie Postala 2 albo rozwijającą FIFE 2069. Co z tego że każda gra Spiderweba okazuje się hitem? Nie dajmy się omamić! To tylko podpucha, bo gry są bardzo słabe! Zero klasyki! Kończmy z oldskulem! Bo to się nie podoba jednej osobie =P
ultraphaze
--1
2008-06-29 05:50:44
buahahaha ... plusy : "klimat" nie no tym to mnie rozwalił ten koleś :( moze klimat to ona ma w menu najwyzej )wez czlowieku skoncz recenzowac jak masz takie glupoty pisać.. ... jak moze bawić takie takie latanie po planszy kompletnie bez sensu juz lepsze gierki i bardziej wciagajace pojawialy sie na atari a nawet na komórkach !, a fabuła wogole mnie nie interesuje jak widze tak badziewne wykonanieale ostatnio jest taka moda ze im gorszy produkt tym go wyzej cenią i wynajduja plusy na sile:/ jak dla mnie 1 i to z wykrzyknikiem (zeby twórcy nie robili wiecej takich gier)
ultraphaze
--2
2008-06-29 05:31:59
ratunku co to za szmira??
1