Świeżo po premierze Parallel Worlds, znowu nastała moda na Rpg Makera. Postanowiłem sprawdzić czym jest ona powodowana i przyjrzeć się bardzo ciekawej angielskiej produkcji. Panie i panowie, przed wami Last Scenario.  LS zostało stworzone w RPGM XP i w pełni wykorzystuje jego możliwości, ale po kolei. Hilbert jest mieszkańcem wioski Whitlake Town. Pełni w niej funkcje szeryfa. Pewnego dnia przychodzi do niego dziewczynka mówiąc, że zginął jej kotek. Po krótkiej wyprawie w góry, nasz bohater przynosi tylko zwłoki futrzaka. Jest załamany, że nie potrafi wykonać prostego zadania. W tym czasie przed jego oczyma pojawia się wyrocznia i przepowiada mu, że jest przyszłym zbawicielem ludzkości. Głosi ona, że armia demonów wypełznie z diabelskich czeluści i opanuje całą ziemię. Prosty obrońca malutkiej mieściny nie może ochronić świata przed zagładą, więc wyrusza do stolicy zaciągnąć się do armii i tam przygotowywać do spotkania z piekielnymi hordami. Tak prezentuje się fabuła, która, jak sami pewnie zauważyliście, jest kiepska i oklepana. Na szczęście nie jest tak z resztą projektu, dzięki czemu będziemy mieli zajęte dwa lub trzy wieczory. Zajmę się w tym miejscu grafiką, bo jest ona najmocniejszą stroną gry. Kolorowe miasta, wsie, mroczne lasy czy lochy to częsty widok w LS, co jest zasługą rewelacyjnego mappingu. Mapy robione są z wielkim rozmachem i czasami aż przystajemy w miejscu, aby przyjrzeć się krajobrazom. Dźwięki niestety są dosyć monotonne i nudne, ale na szczęście nie przeszkadzają w zagłębianiu się w dalsze części naszej przygody. Powinniśmy przejść do rzeczy, która w każdej grze jest najważniejsza - czyli zawartości. Na uwagę zasługują czary, które można zakupić na specjalnych kartach. Żadna z postaci nie ma ograniczeń magicznych, co jest bardzo wygodne ponieważ nie ma problemu z doborem drużyny. Ilość pobocznych zadań również jest zadowalająca, chociaż autor przesadził z ukrywaniem ich (np. głęboko w lesie) Potworów też jest co nie miara, od wilków czy pszczół, po potężnych nieumarłych wojowników. Skoro mowa o wrogach - czymś trzeba ich zgładzić, prawda? Narzędzi do eksterminacji przeszkód nie jest dużo, ale są tak przemyślane, że każdy topór lub łuk prędzej czy później się przydadzą.  Widać, że autor postawił przede wszystkim na dobrą zabawę użytkownika. Samą grę polecam głównie fanom produkcji tworzonych RPG MAKERem, ale jeśli ktoś nie gustuje w takich grach, a lubi zająć sobie wieczory czymś lekkostrawnym, Last Scenario będzie dla niego jak znalazł.