Multiplayer
Dużo rodzajów broni, czołgów oraz przeciwników
Al przeciwników
Fizyka
INFORMACJE
Gatunek: Symulatory
Licencja: freeware
Data wydania: 1999
Pobrań: 2012
Producent: RockStar Games
Wymagania sprzętowe:
Pentium II 350 MHz, 32MB RAM, akcelerator 3D
Pentium II 350 MHz, 32MB RAM, akcelerator 3D
Dodatkowe opcje:
Internet/LAN, Rekordy online
Internet/LAN, Rekordy online
Język: Angielski
INNE Z TEMATU
Wild Metal Country
OCEŃ
W dzisiejszych czasach komercja gości w każdej dziedzinie naszego życia. Cóż na to poradzić? Tym bardziej cieszy fakt, że producenci gier komputerowych udostępniają swoje pudełkowce jako freeware'owe produkcje. Oczywiście zawsze jest jakiś powód, na przykład przedłużanie się prac (Return to Castle Wolfenstain: Enemy Terrory). Ostatnio wielką niespodziankę zrobił mi RockStar Games, przypominając dwie pierwsze części Grand Theft Auto (odsyłam do recenzji Rokiego i Adex'a) Tym razem ta sama firma udostępniła nam Wild Metal Country. Radość jest tym większa, że gra ta nie ukazała się w Polsce. Już mówię na czym polega zabawa.
Trzy planety układu Techric zostały opanowane przez złowrogie maszyny, tak więc nasze jednoosobowe "komando" rusza do walki z nimi. Zasiadamy za sterami jednego z kilku dostępnych pojazdów i zaczynamy zabawę. Do wykonania mamy szereg skomplikowanych misji, które polegają na wyeliminowaniu wrogów, dotarciu do określonego celu, czy też zebraniu wszystkich kostek energii. Niestety, zanim zabierzemy się do ratowania kogokolwiek, musimy przyzwyczaić się do niezwykle topornego sterowania. I tak: polecenia naszej maszynie wydajemy za pomocą klawiatury numerycznej. Każda gąsienica to inny klawisz! Aby jechać do przodu, musimy wcisnąć dwa. Aby poruszać wieżyczką - wędrujemy na drugi koniec klawiatury, a tam czeka na nas kolejna armia klawiszy do wykorzystania i przede wszystkim opanowania. Jest to niewątpliwie jedna z największych wad gry, która mniej wytrwałych może zniechęcić na dobre. Jednak gdy przejdziemy przez pierwszą część i "zaprzyjaźnimy" się nieco z Wild Metal Country, zobaczymy, iż wcale takim złym tytułem nie jest. Pierwsza z niewątpliwych zalet to mnogość broni. Dostępne są zwykłe lub przeciwpancerne pociski, lasery itp. Na dodatek każdy rodzaj sprawdza się w bojach z innym przeciwnikiem. Przyjdzie nam także zmierzyć się z wyjątkowo wrogim nastawieniem czołgów, helikopterów i katapult.Takie postawienie sytuacji przez twórców sprawia, że produkcja wcale nie jest czystą symulacją czołgu. Dlaczego? Otóż dlatego, że symulacja powinna być realistyczna, a tu psuje całość zabawy koszmarna fizyka. W zasadzie w ogóle jej nie ma. O ile o pokonaniu przeszkody decyduje siła wystrzału i ukształtowanie terenu, to kiedy trafimy w któryś z naszych celów dzieją się cuda! Kilkutonowe potwory odbijają się od ziemi jak piłeczki kauczukowe. Kolejną rzeczą, która woła o pomstę do nieba jest inteligencja naszych przeciwników. Nie dość, że naparzają do nas na oślep nie ruszając sie z miejsca, to na dodatek gdy do nich podjedziemy i schowamy się za wzniesieniem, strzelają w naszym kierunku jak opętani. Gdyby nie byli rozstawieni na wzgórzach, nie stanowili by absolutnie żadnego zagrożenia. Czytacie tę recenzję i myślicie: "Gra jest do bani". Nic bardziej mylnego, ponieważ ten tytuł ma w sobie "to coś", co potrafi przyciągnąć do monitora na dłużej. Dodatkowe mapy w Internecie oraz tryb dla wielu graczy znakomicie uatrakcyjniają zabawę.
A jak w Wild Metal Country prezentuje się oprawa audiowizualna? Gra ma swoje lata i to niestety widać. Grafika jest jej największym mankamentem. Boje o przyszłe losy układu Techric toczymy w kanciastych i paskudnych górach. Maszyny są prawie całkowicie pozbawione jakichkolwiek detali. Na dodatek, gdy wykonujemy misję i przechodzimy do kolejnej planszy, nie rózni sie ona od poprzedniej niczym szczególnym. Wokół siebie widzimy tylko bezkresne równiny. Gdyby na tym srogim i okrutnym terenie znajdowały się chociaż jakieś budynki, twórcom uszło by to płazem, lecz TO, co stoi na arenie naszych zmagań, takowymi nazwać nie można! "Zabudowania" stanowią bunkry będące pospolitymi sześcianami. Ech, żeby dało się chociaż do nich wjechać. Niestety twórcy nie dali nam tej szansy. Interfejs (może poza głównym menu) jest tak samo brzydki jak i cała gra. Muzyki w tle nie ma, ale to raczej zaleta aniżeli wada. Niepotrzebnie by nas rozpraszała. Dźwięki są odwzorowane dość realistycznie. I tak z głośników dobiegają miedzy innymi strzały, odgłosy nadlatującego helikoptera, warkot silnika czołgu i wybuchy.
RockStar Games wyszedł naprzeciw prośbom graczy i należy to docenić. Opisana przeze mnie produkcja nie jest z pewnością rewolucyjna, ale możemy przy niej spędzić kilka miłych wieczorów, a nawet nocy w przypadku posiadania Internetu. Polecam Wild Metal Country zarówno fanom strzelanek, jak i zręcznościówek czy wszelkiego rodzaju symulacji, bo mimo że gra odstrasza już od pierwszego uruchomienia, po przełamaniu pierwszych lodów zaczyna być bardzo wciągająca.
Trzy planety układu Techric zostały opanowane przez złowrogie maszyny, tak więc nasze jednoosobowe "komando" rusza do walki z nimi. Zasiadamy za sterami jednego z kilku dostępnych pojazdów i zaczynamy zabawę. Do wykonania mamy szereg skomplikowanych misji, które polegają na wyeliminowaniu wrogów, dotarciu do określonego celu, czy też zebraniu wszystkich kostek energii. Niestety, zanim zabierzemy się do ratowania kogokolwiek, musimy przyzwyczaić się do niezwykle topornego sterowania. I tak: polecenia naszej maszynie wydajemy za pomocą klawiatury numerycznej. Każda gąsienica to inny klawisz! Aby jechać do przodu, musimy wcisnąć dwa. Aby poruszać wieżyczką - wędrujemy na drugi koniec klawiatury, a tam czeka na nas kolejna armia klawiszy do wykorzystania i przede wszystkim opanowania. Jest to niewątpliwie jedna z największych wad gry, która mniej wytrwałych może zniechęcić na dobre. Jednak gdy przejdziemy przez pierwszą część i "zaprzyjaźnimy" się nieco z Wild Metal Country, zobaczymy, iż wcale takim złym tytułem nie jest. Pierwsza z niewątpliwych zalet to mnogość broni. Dostępne są zwykłe lub przeciwpancerne pociski, lasery itp. Na dodatek każdy rodzaj sprawdza się w bojach z innym przeciwnikiem. Przyjdzie nam także zmierzyć się z wyjątkowo wrogim nastawieniem czołgów, helikopterów i katapult.Takie postawienie sytuacji przez twórców sprawia, że produkcja wcale nie jest czystą symulacją czołgu. Dlaczego? Otóż dlatego, że symulacja powinna być realistyczna, a tu psuje całość zabawy koszmarna fizyka. W zasadzie w ogóle jej nie ma. O ile o pokonaniu przeszkody decyduje siła wystrzału i ukształtowanie terenu, to kiedy trafimy w któryś z naszych celów dzieją się cuda! Kilkutonowe potwory odbijają się od ziemi jak piłeczki kauczukowe. Kolejną rzeczą, która woła o pomstę do nieba jest inteligencja naszych przeciwników. Nie dość, że naparzają do nas na oślep nie ruszając sie z miejsca, to na dodatek gdy do nich podjedziemy i schowamy się za wzniesieniem, strzelają w naszym kierunku jak opętani. Gdyby nie byli rozstawieni na wzgórzach, nie stanowili by absolutnie żadnego zagrożenia. Czytacie tę recenzję i myślicie: "Gra jest do bani". Nic bardziej mylnego, ponieważ ten tytuł ma w sobie "to coś", co potrafi przyciągnąć do monitora na dłużej. Dodatkowe mapy w Internecie oraz tryb dla wielu graczy znakomicie uatrakcyjniają zabawę.
A jak w Wild Metal Country prezentuje się oprawa audiowizualna? Gra ma swoje lata i to niestety widać. Grafika jest jej największym mankamentem. Boje o przyszłe losy układu Techric toczymy w kanciastych i paskudnych górach. Maszyny są prawie całkowicie pozbawione jakichkolwiek detali. Na dodatek, gdy wykonujemy misję i przechodzimy do kolejnej planszy, nie rózni sie ona od poprzedniej niczym szczególnym. Wokół siebie widzimy tylko bezkresne równiny. Gdyby na tym srogim i okrutnym terenie znajdowały się chociaż jakieś budynki, twórcom uszło by to płazem, lecz TO, co stoi na arenie naszych zmagań, takowymi nazwać nie można! "Zabudowania" stanowią bunkry będące pospolitymi sześcianami. Ech, żeby dało się chociaż do nich wjechać. Niestety twórcy nie dali nam tej szansy. Interfejs (może poza głównym menu) jest tak samo brzydki jak i cała gra. Muzyki w tle nie ma, ale to raczej zaleta aniżeli wada. Niepotrzebnie by nas rozpraszała. Dźwięki są odwzorowane dość realistycznie. I tak z głośników dobiegają miedzy innymi strzały, odgłosy nadlatującego helikoptera, warkot silnika czołgu i wybuchy.
RockStar Games wyszedł naprzeciw prośbom graczy i należy to docenić. Opisana przeze mnie produkcja nie jest z pewnością rewolucyjna, ale możemy przy niej spędzić kilka miłych wieczorów, a nawet nocy w przypadku posiadania Internetu. Polecam Wild Metal Country zarówno fanom strzelanek, jak i zręcznościówek czy wszelkiego rodzaju symulacji, bo mimo że gra odstrasza już od pierwszego uruchomienia, po przełamaniu pierwszych lodów zaczyna być bardzo wciągająca.
KOMENTARZE
Adamlew1
+0
2009-11-19 15:41:39
Żal ta gra
copysnow
+0
2008-06-14 14:48:17
szkoda że ta gra na windows vista nie działa;[
Gość
+0
2008-04-29 20:09:14
Było w Polsce - dodane do ostatniego numeru Reset'a.
Gość
+0
2008-03-02 11:48:14
velmi dobre
Gość
+0
2008-01-11 09:39:25
Nie widzialem zadnych reklam co to za multi jak nikt w niego nie gra singel nawet fajny ale mam chęć zagrać z kimś przez neta
Gość
+0
2008-01-09 16:25:41
cytując: "Ostatnio wielką niespodziankę zrobił mi RockStar Games, przypominając dwie pierwsze części Grand Theft Auto (odsyłam do recenzji Rokiego i Adex'a) Tym razem ta sama firma udostępniła nam Wild Metal Country. Radość jest tym większa, że gra ta nie ukazała się w Polsce. Już mówię na czym polega zabawa."
...jakie ostatnio? Zerknij kiedy już na VG umieszczono GTA2... a cała trójka (GTA I i II, oraz WMC spokojnie od ok. 3 lat jest do zassania ze strony twórców. : )
...jakie ostatnio? Zerknij kiedy już na VG umieszczono GTA2... a cała trójka (GTA I i II, oraz WMC spokojnie od ok. 3 lat jest do zassania ze strony twórców. : )
[Forum,forum,forum, od tego jest forum! - Medard]
Gość
+0
2008-01-09 13:44:14
To jeszcze raz ja (ostatni, zeby nie zasmiecac komentarzy). Dziekuje za odpowiedz, obawialem sie, ze mozecie wyciac moje zdanie o wyskakujacych reklamach, ale tak sie nie stalo. Wiadomo, reklam nie da sie uniknac. Chodzi jednak o forme w jakiej sa prezentowane, a takie wyraznie utrudniajace poruszanie sie po stronie sa niestety duzym brakiem poszanowania dla innych, a jednoczesnie mocno utrzymujacym sie sposobem reklamy. No ale dobrze, jak tam chcecie. Swoja droga wiedzialem, ze mnie poprawisz Kola :-) Ale kazdy normalny czlowiek, nie siedzacy w zagadnieniach www, powie, ze to co nie osadzone na stronie, to wlasnie popup :) Mimo wszystko pozdrawiam.
[Dla mnie to tez jest jakas forma pop-up, ale na szczescie, reklama pojawia sie podczas poczatkowego surfowania po vg, a dalej jest juz spokoj - Yesir]
[Cóż...za Brandmarki płacą nam o wiele więcej niż za billboard. Postaramy się sprzedawać więcej samych billboardów. :) - Kola256]
[Dla mnie to tez jest jakas forma pop-up, ale na szczescie, reklama pojawia sie podczas poczatkowego surfowania po vg, a dalej jest juz spokoj - Yesir]
[Cóż...za Brandmarki płacą nam o wiele więcej niż za billboard. Postaramy się sprzedawać więcej samych billboardów. :) - Kola256]
Gość
+0
2008-01-09 03:44:59
A ja w to gralem jakies 10 lat temu :) I bardzo mi sie wtedy podobalo, zatem polecam zagrac. Na pewno nikt sie nie zawiedzie.
P.S. Przestancie wyswietlac te reklamy popup. To jedynie brak szacunku dla czytelnikow. Moze juz lepiej dajcie kazdemu, kto Was odwiedza, w szczeke. Efekt bardzo podobny :)
[1. To nie jest PopUp, tylko Brandmark (PopUpów nie emitujemy). 2. Nigdy nie prosiliśmy was i nie będziemy prosić o pieniądze na rozwój VG, a z czegoś musimy utrzymać serwis. W przeciwieństwie do konkurencji, u nas całe przychody z reklam idą na chwałę VG. Wolisz abyśmy robili płatne usługi przez SMS? - Kola256]
P.S. Przestancie wyswietlac te reklamy popup. To jedynie brak szacunku dla czytelnikow. Moze juz lepiej dajcie kazdemu, kto Was odwiedza, w szczeke. Efekt bardzo podobny :)
[1. To nie jest PopUp, tylko Brandmark (PopUpów nie emitujemy). 2. Nigdy nie prosiliśmy was i nie będziemy prosić o pieniądze na rozwój VG, a z czegoś musimy utrzymać serwis. W przeciwieństwie do konkurencji, u nas całe przychody z reklam idą na chwałę VG. Wolisz abyśmy robili płatne usługi przez SMS? - Kola256]
sasik
+0
2008-01-08 23:53:44
"Dodajcie filmik bo tak dużej instalki nie będę pobierał"
Zupełnie, jakby komuś zależało na tym, żebyś ściągnął i zagrał...
Zupełnie, jakby komuś zależało na tym, żebyś ściągnął i zagrał...
Gość
+0
2008-01-08 18:29:00
boże !!! Niewierze !!! Ja w to grałem jakieś 5 lat temu :0 i to w demo !!! Aż mi sie łezka w oku zakręciła ;) Jak tylko zobaczyłem to sie wzruszyłem . Już sciągam :)
Dzięki wam VG , przywołujecie miłe wspomnienia :)
Furious