Od poprzedniej części, Yeti rozpoczął swoją długa podróż po świecie. Prosto z Australii trafił do Afryki, na gorącą sawannę rozciągającą się u podnóża Kilimandżaro. Dyscypliną sportową, jaką spotkamy w YetiSports 5 jest golf o „lekko” zmienionych zasadach. W roli pomocników wcielą się charakterystyczne dla Afryki zwierzęta.

 W przeciwieństwie do poprzedników, część piąta jest zdecydowanie bardziej rozbudowana, tak więc, żeby uzyskać dobry wynik należy wykazać się większymi umiejętnościami i zdecydowanie większym szczęściem. Głównym zadaniem Gracza jest jak najdalej wybić pingwina. Od zasięgu jego lotu nie tylko decyduje nasze wybicie, ale także elementy otoczenia. Wyrzut pingwina polega na zatrzymaniu w odpowiednim momencie strzałki, a następnie dobraniu siły wystrzału. W dolnej części ekranu znajduje się specjalny pasek- ma on olbrzymie znaczenie, gdyż są na nim przedstawione żyrafy, węże, drzewa itp. Gdy pingwin znajdzie się już w powietrzu, to jego dalszy lot zależny będzie od wielu czynników jak np.: jeśli natrafimy na węża, to ten zachowa się jak sprężyna i odbije ptaka daleko w górę; celując w głowę żyrafy mamy szanse, że ta złapie pingwiny i robiąc potężny zamach wyrzuci go dalej. Niektóre elementy mogą spowolnić, a nawet zmniejszyć nasz wynik. Może się zdarzyć, że natrafimy w drzewo i pingwin od niego się odbije i zacznie się cofać – jeśli teraz napotkamy węża, to ten odbije nas w kierunku przeciwnym, ujmując nam tym samym wynik.

 Oprawa graficzna jest bardzo ładna, sawannę zamieszkują zróżnicowani mieszkańcy, a w tle widać największą górę Afryki. Udźwiękowienie również prezentuje dobry poziom. Pomimo większego rozbudowania YetiSports 5 posiada gorszą grywalność niż poprzednia część. Polecam głównie fanom serii.