1,6+ GHz, 512 MB RAM, karta z obsługą Open GL 2.0, 250 MB HDD
Rekordy online
Zen Bound 2
Piękna i relaksująca. Najlepsze wirtualne lekarstwo na stres.
Zen Bound 2 to sequel idealny: jest w nim wszystko to, co podobało się nam w jedynce, tyle że w większej ilości. Dlatego olśniewająca oprawa została jeszcze bardziej dopieszczona, liczba poziomów znacząco wzrosła, a rozgrywkę wzbogacono o kilka nowych elementów.
Najpierw jednak parę słów wyjaśnienia dla osób, które nie wiedzą jeszcze, z czym to się je. Zen Bound to gra logiczna, w której owijamy sznurkiem drewniane figurki. Miejsce, które owinęliśmy, pokrywa się farbą, a naszym celem – jak nietrudno zgadnąć – jest zamalowanie całości. Domyślam się, że ten opis brzmi co najmniej idiotycznie, ale w praktyce wszystko jest intuicyjne, a brak limitów czasowych i nacierających zewsząd przeciwników sprawia, że ze świecą szukać lepszej produkcji po ciężkim dniu w pracy lub szkole.
Zen Bound projektowany był z myślą o ekranach dotykowych i to na nich zabawa sprawia najwięcej frajdy. Z drugiej strony, duży ekran laptopa lub monitora pozwala w większym stopniu rozkoszować się grafiką, którą jest tak urzekająca, że oglądanie jej to przyjemność sama w sobie. Idealne dopełnienie wizualnych rozkoszy stanowi 45-minutowy soundtrack – spokojny, ale charakterystyczny.
Pomimo swojego lekkiego charakteru, Zen Bound 2 nie jest banalny. Jasne, ukończenie pierwszych kilkunastu poziomów nie nastręcza najmniejszych problemów, ale im dalej w las, tym po trudniejszych drzewach przyjdzie nam się wspinać. W sumie twórcy przygotowali ponad sto łamigłówek.
W zasadzie jedyne poważniejsze zastrzeżenie do gry wypowiedziałem już wcześniej: obsługa myszą to jednak co innego niż smyranie palcem po iPadzie. Nie każdemu takie sterowanie przypadnie do gustu, z obserwacji znajomych mogę też stwierdzić, że rozgrywka niektórych szybko nudzi. I może coś w tym jest: Zen Bound 2 nie nadaje się do wielogodzinnych sesji od zmierzchu do świtu. Ale przyjmowany regularnie w małych dawkach czyni cuda.