prostota
poczucie humoru
bronie
dźwięki
INFORMACJE
Gatunek: Platformowe
Licencja: freeware
Data wydania: 2006
Pobrań: 730
Producent: Markno2
Dystrybutor: Markno2
Wymagania sprzętowe:
brak danych
brak danych
Dodatkowe opcje:
Rekordy online
Rekordy online
Język:
INNE Z TEMATU
ZombyDude's Revenge!
OCEŃ
Uwielbiam gry platformowe, to jedna z najwcześniej powstałych i najdłużej utrzymujących się kategorii. Rynek jest wręcz zalewany lepszymi i gorszymi produkcjami, nie zawsze od strony komercyjnej - setki osób, które chcą zabłysnąć w Internecie, również tworzy gry, oczywiście bardziej amatorskie niż w pierwszym przypadku. Jednym z przykładów jest ZombyDude's Revenge!, lecz należy zadać pytanie: jak dobrym?
Dawno nie widziałem tak pokręconej, a zarazem humorystycznej fabuły i intra w grze. Nie będę jej opisywał, gdyż nie jest to niezbędne do poznania tej produkcji. Mimo wszystko, postaram się ją stosownie streścić: Zombydude, bohater gry, został zabity za coś, czego nie dokonał. Jego trup został wrzucony do celi, gdzie znajdowały się odpady radioaktywne, w wyniku czego powstała zła karbonowa (?) kopia. Carbondude, bo tak się nazwała, ukradła artefakty od martwego mistyka, dzięki nim stworzyła armię nieumarłych i mogła zawładnąć światem. Zombydude pokonał go, a na świecie zapanował pokój. Jak widać, nie na długo - Carbondude powrócił i jest wkurzony. Phew, nawet skrót dużo mi zajął. "Lubię pisać historie?", pisze autor. Wielkie dzięki.
Gra jest niezmiernie banalna, opiera się na haśle "byle do przodu". Należy do tego typu platformówek, w których zamiast nóg i mózgu używamy broni. Niestety, w tym przypadku asortyment jest naprawdę mały: nielimitowany pistolet, strzelba, jeszcze lepsza strzelba i wyrzutnia rakiet. Na końcu czegoś, co można nazwać rozdziałem znajduje się szef. O ile pierwsi z nich dają nam nowy oręż i nie są zbytnio trudni, następni to już twarde, piekielne bydlaki, z którymi trzeba się trochę namęczyć i, co najgorsze, nie spełniają większego celu, są po prostu kolejnymi obiektami do młócenia. Zobaczmy jak się sprawują ich młodsi bracia. Odpowiedź brzmi: są upierdliwi i to przez duże U. Mimo iż dzielą się na katów i różne rodzaje demonów, atakują prawie tak samo i biegają z lewa na prawo, niczym ogarnięci szałem klienci zakładu psychiatrycznego. Nie o tym jednak chciałem pisać, a o fakcie, który denerwuje mnie najbardziej. Przeciwnicy posiadający skrzydła mogą atakować z odległości lub/i bezpośrednio. Gdy wybiorą drugą opcję, gracz ma duży problem - podlatuje on za postać i zadaje jej obrażenia. Co najgorsze, czasami nie chce się odkleić, przez co nazbyt często oglądamy animację Zombydude'a rozpłaszczającego się o własną płytę nagrobkową. By temu zapobiec, należy: a) strzelać pierwszy, b) leczyć zjadając serca, co przypomina mi trochę Caleba z nieco zapomnianej gry Blood. Każde z pięciu serc oznacza życie, które można uzyskać lub stracić. No cóż, Mario posilał się grzybami, nasz bohater ma widocznie inne upodobania.
Podczas swojej przygody Zombydude przejdzie przez najróżniejsze poziomy jak miasto, ogromny budynek czy piekło. Każdy z nich nie wymaga od gracza dużej zręczności, przeskakiwanie to sprawa naprawdę podrzędna. Głównie liczy się, jak już powiedziałem, strzelanie od którego boli palec, a Control świeci się od gorąca.
Cóż mogę rzec o grafice? Jest paskudna, tyle mogę powiedzieć. Na moje oko jest to 320x240, co kasuje jej szanse do kolejnego plusa. Część audio to zupełnie inna, aczkolwiek równie negatywna sprawa. O ile muzyczka ujdzie w tle, dźwięki takie jak strzały brzmią jak stworzone przy pomocy gębo-fonu, ba, mogę się założyć, że tak było. Nawet głos postaci jest spaprany, brzmi niczym stara płyta gramofonowa.
ZombyDude's Revenge! to niezła gra, mimo swoich wad przyciągnęła mnie na jakiś czas prostotą. Zanim skończę, muszę wyjaśnić ostatnią kwestię. W FAQ na pytanie "Czy ta gra jest bezpieczna dla moich dzieci?" autor odpowiada "Nnnnnnntak". Nie wiem dlaczego, ale ja mu jakoś nie wierzę. Występują tutaj sceny brutalne, które, w porównaniu do ostatnio zrecenzowanej przeze mnie gry, są jak z "Teksańskiej masakry piłą łańcuchową". Oczywiście nie jest to Resident Evil, chociaż niewiele mu brakuje... No dobra, żartuję.
Dawno nie widziałem tak pokręconej, a zarazem humorystycznej fabuły i intra w grze. Nie będę jej opisywał, gdyż nie jest to niezbędne do poznania tej produkcji. Mimo wszystko, postaram się ją stosownie streścić: Zombydude, bohater gry, został zabity za coś, czego nie dokonał. Jego trup został wrzucony do celi, gdzie znajdowały się odpady radioaktywne, w wyniku czego powstała zła karbonowa (?) kopia. Carbondude, bo tak się nazwała, ukradła artefakty od martwego mistyka, dzięki nim stworzyła armię nieumarłych i mogła zawładnąć światem. Zombydude pokonał go, a na świecie zapanował pokój. Jak widać, nie na długo - Carbondude powrócił i jest wkurzony. Phew, nawet skrót dużo mi zajął. "Lubię pisać historie?", pisze autor. Wielkie dzięki.
Gra jest niezmiernie banalna, opiera się na haśle "byle do przodu". Należy do tego typu platformówek, w których zamiast nóg i mózgu używamy broni. Niestety, w tym przypadku asortyment jest naprawdę mały: nielimitowany pistolet, strzelba, jeszcze lepsza strzelba i wyrzutnia rakiet. Na końcu czegoś, co można nazwać rozdziałem znajduje się szef. O ile pierwsi z nich dają nam nowy oręż i nie są zbytnio trudni, następni to już twarde, piekielne bydlaki, z którymi trzeba się trochę namęczyć i, co najgorsze, nie spełniają większego celu, są po prostu kolejnymi obiektami do młócenia. Zobaczmy jak się sprawują ich młodsi bracia. Odpowiedź brzmi: są upierdliwi i to przez duże U. Mimo iż dzielą się na katów i różne rodzaje demonów, atakują prawie tak samo i biegają z lewa na prawo, niczym ogarnięci szałem klienci zakładu psychiatrycznego. Nie o tym jednak chciałem pisać, a o fakcie, który denerwuje mnie najbardziej. Przeciwnicy posiadający skrzydła mogą atakować z odległości lub/i bezpośrednio. Gdy wybiorą drugą opcję, gracz ma duży problem - podlatuje on za postać i zadaje jej obrażenia. Co najgorsze, czasami nie chce się odkleić, przez co nazbyt często oglądamy animację Zombydude'a rozpłaszczającego się o własną płytę nagrobkową. By temu zapobiec, należy: a) strzelać pierwszy, b) leczyć zjadając serca, co przypomina mi trochę Caleba z nieco zapomnianej gry Blood. Każde z pięciu serc oznacza życie, które można uzyskać lub stracić. No cóż, Mario posilał się grzybami, nasz bohater ma widocznie inne upodobania.
Podczas swojej przygody Zombydude przejdzie przez najróżniejsze poziomy jak miasto, ogromny budynek czy piekło. Każdy z nich nie wymaga od gracza dużej zręczności, przeskakiwanie to sprawa naprawdę podrzędna. Głównie liczy się, jak już powiedziałem, strzelanie od którego boli palec, a Control świeci się od gorąca.
Cóż mogę rzec o grafice? Jest paskudna, tyle mogę powiedzieć. Na moje oko jest to 320x240, co kasuje jej szanse do kolejnego plusa. Część audio to zupełnie inna, aczkolwiek równie negatywna sprawa. O ile muzyczka ujdzie w tle, dźwięki takie jak strzały brzmią jak stworzone przy pomocy gębo-fonu, ba, mogę się założyć, że tak było. Nawet głos postaci jest spaprany, brzmi niczym stara płyta gramofonowa.
ZombyDude's Revenge! to niezła gra, mimo swoich wad przyciągnęła mnie na jakiś czas prostotą. Zanim skończę, muszę wyjaśnić ostatnią kwestię. W FAQ na pytanie "Czy ta gra jest bezpieczna dla moich dzieci?" autor odpowiada "Nnnnnnntak". Nie wiem dlaczego, ale ja mu jakoś nie wierzę. Występują tutaj sceny brutalne, które, w porównaniu do ostatnio zrecenzowanej przeze mnie gry, są jak z "Teksańskiej masakry piłą łańcuchową". Oczywiście nie jest to Resident Evil, chociaż niewiele mu brakuje... No dobra, żartuję.
KOMENTARZE
Gość
+0
2010-06-17 17:19:05
prawie najlepsza gra
Gość
+0
2009-07-16 16:07:02
będzie jakaś kontynuacja? gra jest rewelacyjna moim zdaniem. A i istnieje jakiś kontakt z twórcą?
[W prawym menu w informacjach masz stronę producenta ~ N]
[W prawym menu w informacjach masz stronę producenta ~ N]
Spokojny
+0
2008-01-06 20:05:08
eee gierka jest banalnie prosta, ja tu myślałem że trzeba będzie kombinować, a przeszłem całą za pierwszym podejściem ale czasem fajnie sobie zagrać w coś tak prymitywnego i łatwego.
1