Ewolucja wyglądu współczesnych zombie posunęła się bardzo daleko. Gdy masz ochotę je porozwalać pośród krwi - toną w morzach posoki. Chcesz ich wnętrzności - to masz flak. Jesteś półpacyfistą? Zabijasz zielone kwadraciki.

10800 zombies jest strzelanką zrealizowaną w konwencji platformówki. Niby skaczemy z miejsca na miejsce, ale chodzi tylko o to żeby wymordować jak najwięcej "zielonych". Łazimy, strzelamy, zbieramy nowe bronie, strzelamy, depczemy przyciski, strzelamy do bossa - tak najkrócej mozna określić przebieg gry, który mimo iż może wydawać się monotonny, nie nuży mimo wszystko.

To co najbardziej rzuca się w oczy po odpaleniu gry to grafika. Jak się prezentuje? Dwojako. Osobiście lubię takie proste graficznie gry, ale rozdzielczość 160x120 [sic!] ograniczona do tego "bondowskim" kółeczkiem z którego widać akcję to lekka przesada. Lubisz oldschool? Więc pewnie ci się spodoba. Ale jednak trochę irytuje nawet takiego wyjadacza spróchniałych graficznie gierek jak ja. Śmieszy też nieco [choć może się podobać] efekt krwi.

O dźwiękach nie da się powiedzieć dużo poza tym że są. Nagrane poprawnie, muzyka nie przeszkadza. Ogólnie jest dobrze, aczkolwiek udźwiękowienie nie zapada w pamięć.

Wspomnieć należałoby o broniach które są dość ciekawie zaprojektowane. Różne sposoby użycia, siła ognia, elementy graficzne. Ogólnie trzyma to dość wysoki poziom. Tak samo jak ciekawie pomysleni bossowie. Mimo że praktycznie ładujemy w nich magazynek i niewiele poza tym, to pokonanie ich daje satysfakcję [szczególnie ze względu na nieznacznie zawyżony poziom trudności].

Polecam zatem wszystkim fanom oldskulu których nie odstraszy grafika [chociaż ciekawa jest], a szczególnie fanów zombie żeby zobaczyli całkowicie nowe podejście do tematu.