Być może część z Was miała okazję zagrać w Platypus, stworzonej przez Squashy Software strzelanki. Jednak pewnie mało kto wie, że przed nią była inna gra, swoisty wstęp do programowania tego autora. I może jest dość stara, bo liczy sobie 7 lat, mimo to warto przyjrzeć się jej bliżej. Przed wami Bert the Barbarian!  Fabuły się nie doszukujcie bo najwyraźniej jej brak. Ale nie ma potrzeby wypełniać tej luki, bo po co komu kawałek historii, gdy na ekranie kierujemy olbrzymem o fizjonomii Arnolda, który jednym machnięciem miecza rozcina korpusy wrogów na pół lub odcina im głowy jakby to były kwiaty na łące. Spokojnie, nie jest to aż tak drastyczne. Po pierwsze, nie uświadczymy żadnej kropli krwi, a zwykło to być wyznacznikiem wiekowym kreskówek. Po drugie, wszystkie postacie wyglądają jak ulepione z plasteliny i nie jest to nic dziwnego, bo właśnie w takiej grafice autor się specjalizuje.  Z początku wydawało mi się, że za mało w grze jest kombinacji ruchu. Tylko jeden cios zaczynał być nudny po kilku minutach. Okazało się, że domyślnie nie został ustawiony (a przynajmniej nie na mojej klawiaturze) klawisz skoku. Warto o jego wyborze pamiętać zawczasu, bo w pewnym miejscu trzeba będzie wskoczyć na linę. Trochę kuleje oprawa dźwiękowa, bo muzyczka jest trochę monotonna, a odgłosy padających wrogów brzmią jak rozdeptywana żaba. Ale grafika za to jest wystrzałowa i powinna się spodobać. Polecam wszystkim fanom chodzonych bijatyk!