Gdy nasze komputery zalewają wszelkiego rodzaju strzelanki, wyścigi, bijatyki i inne popularne gatunki gier to czasami warto odpocząć od tego wszystkiego i sięgnąć po coś, co nie jest tylko kolejnym powielanym pomysłem, ale także programem zawierającym w sobie przynajmniej odrobinkę oryginalności. Dziś przedstawiam właśnie taką produkcję i choć nie najwyższych lotów to pozwala ona całkiem miło spędzić czas. Trackballs jest grą, w której główny motyw to umiejętne kierowanie kuleczką po planszy tak, by dostać się na jej koniec. Jednakże po drodze napotyka się pewne utrudnienia w rodzaju ślepych, wąskich uliczek, zapadni, kolców, a nawet wrogów, którzy zrobią wszystko by zepchnąć nas w przepaść. Jakby tego było mało, na to wszystko jest określony limit czasowy, także tym samym presja większa. Dotarcie do mety powoduje automatyczny awans do kolejnego, ale odpowiednio trudniejszego poziomu. Za ukończenie planszy oraz zebranie porozstawianych gdzieniegdzie bonusów liczbowych dostaje się punkty, pozwalające skwalifikować nas w ogólnej tabeli.  Grafika, choć nie należy może do najokazalszych to prezentuje przyzwoity poziom. Niestety tę przyzwoitość nie wykorzystano dostatecznie w architekturze plansz, przez co są one trochę za mało oryginalne oraz kolorystycznie za bardzo blade. Na szczęście nie wszystko stracone, bo autor udostępnił edytor, pozwalający ludziom mającym trochę czasu oraz posiadającym wyobraźnię, stworzyć swój własny tor przeszkód. Sfera dźwiękowa także nie jest czymś, co pozwoliłoby stwierdzić, że autor dał z siebie wszystko i choć w tle przygrywa muzyczka, a od czasu do czasu da się słyszeć inne odgłosy to czuć wyraźne pewien niedosyt.  Podsumowując – Trackballs nie jest złą produkcją, a bardziej należałoby stwierdzić, że raczej jeszcze niedopracowaną. Pocieszeniem może być fakt ciągłego rozwoju projektu, pozwalającego patrzeć pozytywnie w przyszłość. Mimo pewnych mankamentów, gra się bardzo sympatycznie, tym samym nie pozostaje mi nic innego jak życzyć dobrej zabawy!