Wilk i ow... eee, świnka. Motyw bajek? Owszem, też. Tym razem ta para (no, może nie para, bo pasują do siebie równie dobrze, co Adam Mickiewicz do Tolkiena) stała się motywem przewodnim gry komputerowej sygnowanej logiem Alawaru.  Brave Piglet, bo o niej mowa, jest grą, której głównym celem gracza jest pomoc śwince w obronie własnego domu przed wilkami. W praktyce wygląda to tak, że świnia (dziwne słowo:)) używając prostej windy i procy nie może dopuścić, by wilki dostały się na most. Ci drudzy do tego celu używają baloników. Gracz przy pomocy wspomnianej procy musi strącać wilki celując w balony lub kilkukrotnie w postaci wilków. W zabawie biorą udział różne wspomagacze, jak śnieżne kule (zamrażają wrogów), elektryczne pociski, czy ciężarek atakujący wrogów, gdy ci dostaną się na szczyt (no, brzmi dość niedorzecznie…). Oprócz zwykłych wilków spotkamy też takie, które próbują strzelać do postaci gracza. Zmierzymy się także z bossem, który jednak (podobnie jak i cała gra) nie przysporzy najmniejszych problemów. Grafika to ładne, dwuwymiarowe plenery i postaci, a muzyka skocznie towarzyszy podczas gry. Niewielkie zastrzeżenia mam tylko do designu wilków, są takie, że tak powiem, nijakie. Produkt działa dość płynnie, ale co mnie zdziwiło, to fakt, że raz engine wyraźnie zwolnił na bardzo dobrej maszynie.  Zabawa jest sympatyczna, ale bardzo monotonna. Niektórych pewnie również zmartwi niski poziom trudności tej produkcji. W wersji niezarejestrowanej możemy pograć na 11 poziomach, bądź przez 30 minut.