Rekordy online
Destructivator
Nie ma co ukrywać. Wakacje powolutku zbliżają się do końca. Tak więc z powrotem zostaliśmy zarzuceni niezliczoną ilością reklam przyborów szkolnych, podręczników i zeszytów. Smętny nastrój udziela się również ekipie VG(patrz ilość recenzji) Postanowiłem trochę odnowić morale drużyny i dodać produkcję, która choć trochę pomogłaby mi ten cel zrealizować.
Przeglądając listę gier do zrecenzowania, wpadłem na nazwę Destructivator. Jej rok wydania(2008) jeszcze bardziej zmobilizował mnie do pobrania małej instalki na mój dysk. Po uruchomieniu wiedziałem jedno ? nie będę miał do do czynienia z jakimś ambitnym tytułem. Albo zdołuje się jeszcze bardziej, albo chociaż zapomnę o tym, co czeka mnie za dwa tygodnie. Teraz mogę powiedzieć, że jestem po środku tych dwóch założeń. Sterujemy małym destruktorem mającym za zadanie eksterminację wrogów. Na każdym poziomie jest ich określona ilość i tylko pokonanie wszystkich daje nam możliwość przejścia do następnego etapu. Nasz ludzik uzbrojony jest w karabin maszynowy, podobnie zresztą jak przeciwnicy. Oprócz zwykłych żołnierzy występują także roboty strzelające samonaprowadzającymi pociskami, czy szybkie i zwinne kulki spadające z nieba. Już nie raz w moich tekstach rozpisywałem się o prostocie. Raz zaliczałem ją do plusów, raz do minusów. Tutaj jest ona za wielka. Razi brak szczegółów takich jak tylko jedna spluwa czy nie możność oddania strzału podczas skoku. Wszystko zostało skrócone, co nie wyszło na dobre tejże produkcji. A szkoda, ponieważ nie widziałem ostatnio tak ciekawie zaprojektowanych poziomów. Czasami, żeby zabić delikwenta trzeba wejść po drabinie, ale wówczas należy uważać na ostrzał innych. Twórcy zapewnili również swoiste zasłony, skąd można prowadzić ogień.
Grafika jest słabiutka. Począwszy od postaci i robotów na wyglądzie ogólnym kończąc. Dobrego słowa na ten temat niestety powiedzieć się nie da. Na całe szczęście w miarę dobra muzyka podnosi poziom oprawy audio ? wideo
Jak więc wygląda całokształt? Dosyć mizernie. Nie ma co ukrywać. Twórca miał naprawdę fajny materiał na hit. Fabuła i pomysł jednak nie wystarczą. Kiedy brakuje dopracowania, wychodzi nam coś takiego. W Destructivatora da się pograć dłuższą chwilę, ale na długo w naszej pamięci raczej on nie zapadnie...