Rekordy online

Donkey-Me


Donkey-Me: Raiders of the Lost Ark należy traktować jako początek większej serii gier. Twórca postawił sobie za cel przerobienie klasycznego Donkey Konga na modłę najpopularniejszych filmów hollywoodzkich.
Jak łatwo wywnioskować z tytułu, na pierwszy ogień poszedł Indiana Jones – stylistyka pozostaje więc zbliżona do klasycznego tytułu Nintendo. Ciekawi mnie, jakie inne tytuły wybierze Bruno R. Marcos – opierając się na jego wcześniejszych produkcjach (The Battle of Endor, Bruce Lee 2), obstawiam Gwiezdne Wojny i Wejście Smoka.
Za wyjątkiem poprawionej nieco i zmodyfikowanej oprawy graficznej, Donkey-Me to niemal ten sam Donkey Kong, co przed laty. Z pewnym wyjątkiem: poziom trudności jest tak wyśrubowany, że nawet po ukończeniu pierwszego poziomu będziesz się czuł, jakbyś osiągnął coś niezwykłego. Nie ma przebacz – chwila zawahania w drodze na szczyt i zaczynasz od nowa. A żyć niewiele…
Trudno ocenić Donkey-Me jako zupełnie samodzielny tytuł, bo to właściwie wariacja na temat klasyka, którego – z racji wieku i pozycji w historii elektronicznej rozrywki – w ogóle nie powinno się już poddawać pod osąd. W produkcji Marcosa zabrakło mi jednak pewnego szaleństwa i choć minimalnych prób odświeżenia dość siermiężnego pomysłu na rozgrywkę. Zmiana wyglądu przeciwników i dodanie chwytliwego motywu przewodniego to jednak zbyt mało, by współczesnego gracza zainteresować na dłużej.

1