Rekordy online
EiM
Niektóre gry są specyficzne. Nie przyciągają tłumów, nie wyzwalają ogromnych emocji, ale znajdują grupę fanów, którzy męczą się, aż nie zaliczą danego tytułu. EIM jest doskonałym tego przykładem.
Reguły są proste. Mamy do dyspozycji 24 plansze złożone z czarnych pól, które trzeba pozapalać na pomarańczowo. Banał? Na pozór. Do dyspozycji mamy cztery wzory składające się z 4 do 5 pól (krzyżyk z środkiem lub bez, i plusik z środkiem lub bez). Za pomocą tych właśnie kształtów zapalamy i gasimy pola. Każde kliknięcie zmienia stan określonej ilości fragmentów planszy ze zgaszonego na zapalony i odwrotnie. Brzmi to może nieco chaotycznie, jednak w praktyce jest to prostsze. Przynajmniej teoretycznie.
Różne kształty "kursora" mogłyby się wydawać miłym dodatkiem ze stroy autora. Nie do końca jednak jest tak jakby się mogło wydawać. Czemu? Po kilku minutach odkrywamy iż nie każdą planszą da się przejść każdym wzorem. Co więcej, większość etapów można zaliczyć tylko dzięki jednemu z nich. Często więc zapalamy i gasimy pola, nie wiedząc nawet że dana partia nie ma żadnych szans powodzenia. Dodając do tego że gra jest często piekielnie trudna, mamy genialny środek na osiwienie. Osoba która zaliczy całą grę niech przyjmie ode mnie wyrazy najgłębszego szacunku. Ja osobiście nie uważam się za ułomka, ale niektóre etapy dały mi się we znaki tak straszliwie że miałem ochotę gryźć monitor.
Jeśli chodzi o grafikę, sprawa jest prosta. Gra nie jest złożona, więc nie potrzebuje wodotrysków. Mimo wszystko prezentuje się bardzo estetycznie. Z muzyką jest podobnie. Nic nadzwyczajnego, ale prosta melodyjka zadowala w zupełności i nie męczy.
Komu więc rekomendować tę grę? EIM jest ciekawą produkcją ale na pewno nie dla wszystkich. Weterani łamigłówek logicznych powinni zmierzyć się z tym ciekawym tworem, ale za to początkujących odrzuci poziom trudności. EIM jest grą niszową i nie ma szansy na większy sukces (szczególnie że jest króciutki), ale jestem pewien że wśród ludzi lubiących pogłówkować znajdzie wielu zwolenników.