Owszem, nie wiem czemu pojawiła się tylko "1" z "1 200".
Co do Radeona, to nie mam pojęcia, ale gra nie ma zbyt wielkich wymagań, więc warto spróbować:)
Forma interaktywnego filmu
Oryginalna główna bohaterka
Ciekawa, szara stylizacja
Interesująca fabuła
Kontrast między elementami rzeczywistymi, a stworzonymi komputerowo
Marne aktorstwo niektórych postaci
Brak możliwości włączenia napisów
INFORMACJE
Gatunek: Przygodowe
Licencja: freeware
Data wydania: 2007
Pobrań: 225
Producent: Revival
Wymagania sprzętowe:
Procesor: Pentium IV 2700, lub AMD 2700+; Karta graficzna: AMD, lub Nvidia na pci-e;
Procesor: Pentium IV 2700, lub AMD 2700+; Karta graficzna: AMD, lub Nvidia na pci-e;
Dodatkowe opcje:
Rekordy online
Rekordy online
Język: Angielski
TAGI
Autora:
fate, by, numbers, przygodowe, science, fiction, sci-fi, przyszłość, intryga, spisek, tajemnica, interaktywny, film
INNE Z TEMATU
Fate By Numbers
OCEŃ
FILM
Dawniej uważano, że jedyny sposób na osiągnięcie „fotorealizmu” w grze komputerowej jest skonstruowanie jej na podobieństwo interaktywnego filmu. Dzieła takie cieszyły się dość dużą popularnością, jednak koszt ich produkcji, duża ilość zajmowanego przez nie miejsca, oraz ograniczenia wynikające z rozgrywki tego typu spowodowały, że gatunek ten praktycznie zanikł, a filmy z udziałem prawdziwych aktorów występują w grach jedynie, jako przerywniki, np. w serii „Command&Conquer”.
Dziś jednak omówię niezależny tytuł, który powraca do tych korzeni, po raz kolejny umożliwiając graczom wczucie się w postacie odgrywane przez prawdziwych aktorów. Oto „Fate by numbers”.
W tej klasycznej przygodówce wcielamy się w rolę Alice Sanger, prywatnego detektywa płci żeńskiej, żyjącego w futurystycznym, szarym świecie. W chwili poznania, nasza sarkastyczna i zmęczona życiem Pani detektyw przyjmuje tajemnicze zlecenie na odebranie pewnej walizki, której zawartość nie zostaje jej ujawniona. Podczas akcji, Alice rozpoznaje niosącego walizkę mężczyznę, jako swojego byłego męża, który rzekomo zaginął w akcji, sama zaś zostaje postrzelona z karabinu snajperskiego.
Nie martwcie się, nie wypisuję jakichś strasznych spoilerów, gdyż wszystkiego tego dowiadujemy się już w intrze. Dopiero w tym momencie zaczyna się właściwa zabawa. Sterujemy działaniami Alice przy użyciu dość normalnego, dla gier przygodowych typu point&click, interfejsu, wyszukując miejsca, na które możemy kliknąć, lub korzystając z podpowiedzi, która wszystkie takie miejsca oznacza strzałką.
Wyjątkowe, przynajmniej jak na dzisiejsze czasy, jest to, że każda nasza akcja jest wyświetlana przy pomocy filmu, w którym grają prawdziwi aktorzy. Świetna jest również szara stylizacja owego filmu i wszystkich elementów grafiki, występującej w grze. Nadaje ona światowi charakterystycznego, depresyjnego stylu.
Filmy zajmują tak naprawdę większość czasu gry, ale to gracz dokonuje wyboru dokonywanej czynności, lub linii dialogowej. W trakcie rozgrywki przemieszczamy się pomiędzy lokacjami, zbieramy przedmioty, rozmawiamy z ludźmi, a wszystkie te kroczki prowadzą nas coraz bliżej do rozwiązania tajemnicy. Dodam też, że na końcu będziemy musieli dokonać kilku trudnych wyborów. Taka niespodziewana nie-liniowość to świetna zagrywka ze strony twórców.
Fabuła przedstawiona w „Fate by Numbers” jest dość ciekawa i muszę przyznać, że wciągnęła mnie na tyle, że musiałem skończyć grę w trakcie pojedynczej sesji.
Postać głównej bohaterki z początku jakoś nie za bardzo mi podpasowała. Po namyśle doszedłem do wniosku, że, dość stereotypowo, chciałem w roli detektywa widzieć mężczyznę, lub choćby młodą kobietę. Tymczasem głębia charakteru Alice, oraz jej wyjątkowość stopniowo przekonały mnie do siebie i muszę powiedzieć, że dziękuję twórcom, że postawili jednak na oryginalną i złożoną postać.
”Fate by numbers” posiada niestety kilka, dość oczywistych dla tak niskobudżetowego projektu, wad. Przede wszystkim ogromnie razi grającego kontrast między nagranym, realnym otoczeniem, a „trójwymiarowymi” elementami stworzonymi przez grafików. Z pewnością z powodu owego niewielkiego budżetu, efekty komputerowe są wykonanie niezbyt estetycznie, a wyglądają jeszcze gorzej, gdy zestawia się je z „normalnie” nagranym otoczeniem.
Odrzuca również niski poziom zdolności aktorskich u niektórych postaci. Oczywiście, nie są to profesjonalni aktorzy i można im brak owych talentów wybaczyć, nie da się jednak ukryć, że wpływa to negatywnie na ogólny poziom tytułu.
Wielkim minusem będzie również dla niektórych to, że gra dostępna jest jedynie w języku angielskim, a dodatkowo, w produkcji tej nie ma możliwości włączenia napisów.. Jedyny sposób na zrozumienie fabuły i dialogów to słuchanie angielszczyzny aktorów, co dla wielu graczy będzie z pewnością barierą nie do przekroczenia.
Całościowo uważam jednak „Fate by numbers” za wyjątkowo udany projekt. Tytuł ten dostarczył mi kilku godzin niebanalnej rozrywki, paru cennych chwil intensywnych przemyśleń, a także pokazał, że gry w formie interaktywnych filmów mogą być świetną zabawą także dziś, w erze prawie „fotorealistycznego” trójwymiaru. Polecam wszystkim.
PS. Zakończenie zostawia furtkę dla następnej części, która rzekomo ma być niedługo w produkcji. VG trzyma kciuki.
Dziś jednak omówię niezależny tytuł, który powraca do tych korzeni, po raz kolejny umożliwiając graczom wczucie się w postacie odgrywane przez prawdziwych aktorów. Oto „Fate by numbers”.
W tej klasycznej przygodówce wcielamy się w rolę Alice Sanger, prywatnego detektywa płci żeńskiej, żyjącego w futurystycznym, szarym świecie. W chwili poznania, nasza sarkastyczna i zmęczona życiem Pani detektyw przyjmuje tajemnicze zlecenie na odebranie pewnej walizki, której zawartość nie zostaje jej ujawniona. Podczas akcji, Alice rozpoznaje niosącego walizkę mężczyznę, jako swojego byłego męża, który rzekomo zaginął w akcji, sama zaś zostaje postrzelona z karabinu snajperskiego.
Nie martwcie się, nie wypisuję jakichś strasznych spoilerów, gdyż wszystkiego tego dowiadujemy się już w intrze. Dopiero w tym momencie zaczyna się właściwa zabawa. Sterujemy działaniami Alice przy użyciu dość normalnego, dla gier przygodowych typu point&click, interfejsu, wyszukując miejsca, na które możemy kliknąć, lub korzystając z podpowiedzi, która wszystkie takie miejsca oznacza strzałką.
Wyjątkowe, przynajmniej jak na dzisiejsze czasy, jest to, że każda nasza akcja jest wyświetlana przy pomocy filmu, w którym grają prawdziwi aktorzy. Świetna jest również szara stylizacja owego filmu i wszystkich elementów grafiki, występującej w grze. Nadaje ona światowi charakterystycznego, depresyjnego stylu.
Filmy zajmują tak naprawdę większość czasu gry, ale to gracz dokonuje wyboru dokonywanej czynności, lub linii dialogowej. W trakcie rozgrywki przemieszczamy się pomiędzy lokacjami, zbieramy przedmioty, rozmawiamy z ludźmi, a wszystkie te kroczki prowadzą nas coraz bliżej do rozwiązania tajemnicy. Dodam też, że na końcu będziemy musieli dokonać kilku trudnych wyborów. Taka niespodziewana nie-liniowość to świetna zagrywka ze strony twórców.
Fabuła przedstawiona w „Fate by Numbers” jest dość ciekawa i muszę przyznać, że wciągnęła mnie na tyle, że musiałem skończyć grę w trakcie pojedynczej sesji.
Postać głównej bohaterki z początku jakoś nie za bardzo mi podpasowała. Po namyśle doszedłem do wniosku, że, dość stereotypowo, chciałem w roli detektywa widzieć mężczyznę, lub choćby młodą kobietę. Tymczasem głębia charakteru Alice, oraz jej wyjątkowość stopniowo przekonały mnie do siebie i muszę powiedzieć, że dziękuję twórcom, że postawili jednak na oryginalną i złożoną postać.
”Fate by numbers” posiada niestety kilka, dość oczywistych dla tak niskobudżetowego projektu, wad. Przede wszystkim ogromnie razi grającego kontrast między nagranym, realnym otoczeniem, a „trójwymiarowymi” elementami stworzonymi przez grafików. Z pewnością z powodu owego niewielkiego budżetu, efekty komputerowe są wykonanie niezbyt estetycznie, a wyglądają jeszcze gorzej, gdy zestawia się je z „normalnie” nagranym otoczeniem.
Odrzuca również niski poziom zdolności aktorskich u niektórych postaci. Oczywiście, nie są to profesjonalni aktorzy i można im brak owych talentów wybaczyć, nie da się jednak ukryć, że wpływa to negatywnie na ogólny poziom tytułu.
Wielkim minusem będzie również dla niektórych to, że gra dostępna jest jedynie w języku angielskim, a dodatkowo, w produkcji tej nie ma możliwości włączenia napisów.. Jedyny sposób na zrozumienie fabuły i dialogów to słuchanie angielszczyzny aktorów, co dla wielu graczy będzie z pewnością barierą nie do przekroczenia.
Całościowo uważam jednak „Fate by numbers” za wyjątkowo udany projekt. Tytuł ten dostarczył mi kilku godzin niebanalnej rozrywki, paru cennych chwil intensywnych przemyśleń, a także pokazał, że gry w formie interaktywnych filmów mogą być świetną zabawą także dziś, w erze prawie „fotorealistycznego” trójwymiaru. Polecam wszystkim.
PS. Zakończenie zostawia furtkę dla następnej części, która rzekomo ma być niedługo w produkcji. VG trzyma kciuki.
KOMENTARZE
Mac Bad
+0
2010-07-30 16:01:07
Gość
+0
2010-07-30 15:21:08
Ta gra waży 1.19GB a nie 1MB... tak jest napisane na stronie która pojawia się po kliknięciu na download.
Gość
+0
2010-07-30 15:17:20
Na karcie Radeon gra będzie działać?
1