Rekordy online
To the Moon
Czy gry wideo mogą być sztuką? Tylko jeśli sztuką nazwiemy coś pięknego, wzruszającego, przemyślanego i skłaniającego do refleksji. Tak jak To the Moon – wybitne dzieło małego, niezależnego studia Freebird Games.
Zawiązanie fabuły następuje dość szybko: dwójka lekarzy (inteligentna kobieta i wesołkowaty mężczyzna) przybywa do domu starca na kilka dni przed jego śmiercią. Mają ze sobą nowoczesny sprzęt, który umożliwia wędrówkę po ludzkim umyśle i odtwarzanie najważniejszych wspomnień: od dorosłości wstecz, aż do dzieciństwa. Odpowiednio manipulując przeszłością, próbują spełnić ostatnie życzenie umierającego: podróż na Księżyc. W jakim celu? Tego dowiemy się znacznie później...
To the Moon to według autorów "RPG, przygodówka, sci-fi, tragikomedia i gra psychologiczna", ale w rzeczywistości większość czasu spędzimy na czytaniu kolejnych dialogów. Nie traktujcie tego jako zarzutu. Sam scenariusz zasługuje na najwyższe uznanie, poruszając naturalnie i z wdziękiem tematy, które w typowej grze byłyby nadęte i pretensjonalne nie do wytrzymania.
Cała interaktywność rozgrywki sprowadza się do przechadzek po wspomnieniach starca i analizowaniu kluczowych postaci i przedmiotu. Co jakiś czas trafia się również zagadko-układanka. I to w zasadzie tyle.
To nic. Przez całą, 4-godzinną podróż nawet przez chwilę nie ma się wrażenia, że cokolwiek zostało tu wciśnięte na siłę. Cudowne jest zwłaszcza zakończenie – a to w grach prawdziwa rzadkość, o czym ostatnio przekonujemy się szczególnie boleśnie (Mass Effect 3, Assassin's Creed III i tak dalej...). Nie chcę jednak wdawać się w szczegóły, bo mam wrażenie, że obdarłyby one grę z części magii.
Dlatego po prostu kup To the Moon i zagraj w niego jeszcze dziś (przekaz niesponsorowany ;). Taki tytuł na scenie indie trafia się raz na ruski rok. Nie omiń go.
1