Rekordy online
Grim Fandango Remastered
To miłe, że Double Fine robi remastery kultowych przygodówek, ale po tylu latach przydałby się im raczej generalny remont niż pospieszne zamiecenie i wstawienie kilku świeczek zapachowych dla niepoznaki.
Zremasterowana edycja Grim Fandango to w istocie podciągnięta rozdzielczość, lepsze efekty świetlne, dodane wsparcie dla myszki i pada, osiągnięcia, nagrany przez orkiestrę soundtrack i przeglądarka concept artów. To tyle. Plan minimum, żeby bez zażenowania wycenić całość na 15 euro.
Niestety, tak dobrej grze przydałoby się więcej miłości. Nie poprawiono wielu bugów z oryginalnego wydania, nowe metody sterowania nie zawsze dobrze radzą sobie z podświetlaniem aktywnych przedmiotów… no i te wymagania sprzętowe. Dwurdzeniowy procesor 2,4 GHz i 4 GB RAM dla przygodówki, która w dawnych czasach śmigała wesoło na komputerach o mocy niższej od dzisiejszych zegarków? Ktoś się tu chyba nie postarał.
Nie spodziewałem się, że Double Fine zacznie grzebać przy fabule i zagadkach, ale brakuje tu systemu podpowiedzi. To, co w 1998 roku uchodziło za w miarę normalną przygodówkę, dziś po prostu odstrasza brakiem logiki i koniecznością wypróbowywania wszystkiego na wszystkim. Wątpię, żeby zwykły śmiertelnik był w stanie ukończyć Grim Fandango bez solucji. I niech mi tu nawet samozwańczy hardkorowcy nie tłumaczą, że to dobrze. The times they are a-changin’.
Poza tym, to ta sama świetna historia, która zestarzała się jak Keanu Reeves, czyli wcale. Jeśli znasz angielski w stopniu ponadprzeciętnym (bo wersji polskiej niestety brak), będziesz bawić się świetnie… i całkiem długo. To tytuł jedyny w swoim rodzaju i zdecydowanie warto poświęcić mu kilka wieczorów. Dopisek „Remastered” traktując z lekkim przymrużeniem oka.