świat gry
klimat
grywalność
grafika
nic nowego
INFORMACJE
Gatunek: RPG
Licencja: shareware
Data wydania: 2007
Pobrań: 401
Producent: SpiderWeb Software
Wymagania sprzętowe:
50 MB RAM, 150 MB HD, rozdzielczość 1024x768
50 MB RAM, 150 MB HD, rozdzielczość 1024x768
Dodatkowe opcje:
Rekordy online
Rekordy online
Język: Angielski
TAGI
INNE Z TEMATU
Geneforge 4: Rebellion
OCEŃ
Wychodzi gra. Staję się hitem. Co się dzieje potem? Wychodzi sequel. Staje się mniejszym hitem. Potem wychodzi następna cześć i jest to jeszcze mniejszy hit. Oczywiście tak bez końca, aż tworzy się seria. Na szczęście nie zawsze tak jest. Czasami, każda kolejna odsłona jest lepsza. Bądź co bądź, wszystkie kontynuacje to już pewna historia i tradycje. Z reguły jest to dyktowane względami finansowymi (znowu ta komercja) Jak sprawa ma się na rynku niezależnym? Oczywiście tutaj nie uświadczymy powódek materialnych, chyba że mówimy o shareware. Przechodząc do sedna sprawy. Skoro dany tytuł jest powielany, to musi być dobry. Czy tak dobry jak poprzednie wersje? Zaraz się okaże...
Nie trzymając was już dłużej nie pewności - produkcja jaką weźmiemy na warsztat to Geneforge 4: Rebellion. Wielu z was już pewnie na pierwszą część nazwy zmroziło krew w żyłach. Geneforge cieszy się bowiem ogromną popularnością. Może nie taką jak Avernum, no ale ciężko stworzyć dwa ideały równe sobie. Rzeczą, którą powinienem zrobić najpierw to wprowadzić was w to potężne uniwersum oraz zapoznać z jego historią.
Shaperzy to potężna gildia magów mogących tworzyć życie. Oni nadali początek wszystkiemu co się rusza. Całość jednak była bardzo chciwa, a każdy objaw nieposłuszeństwa tłumiła z nadspodziewaną łatwością. W końcu po wielu latach ucisku, większość istot postanowiła wyrwać się ciemiężcom. Niestety, zryw ten przypominał próbę chwycenia byka za rogi i większość buntowników została pokonana, a niedobitki rozrzucone po całym świecie starają się odwrócić bieg zdarzeń. Jesteś właśnie jednym z takich niedobitków. Początek przygody nie zwiastuje jednak trudnych decyzji jakie będą stały przed tobą i twoimi ludźmi.
Fabuła ta, opowiedziana przeze mnie pokrótce, pewnie wiele wam nie powie. Chyba, że ktoś już bawił się poprzednimi częściami. Nie ma tego złego. Skoro powiedziało się A, trzeba powiedzieć B i... przejść do wyboru postaci. Ekran prezentuje nam pięciu śmiałków mających dziwne nazwy, aczkolwiek tak naprawdę to standardowe profesje nazwane inaczej na potrzeby gry. Od razu rzuca się w oczy parę istotnych szczegółów. Otóż wybór dotyczy tylko jednego ochotnika i to nim przyjdzie nam kierować. Druga sprawa to brak możliwości rozłożenia współczynników herosa. Po wykonaniu tych czynności przychodzi czas na zapoznanie się z całym interfejsem i sterowaniem. Zabiera nam to trochę czasu, lecz samouczek załatwia i ten problem. Cała jej logika nie zmieniła się i tak jak wcześniej, mamy tu do czynienia z turowym systemem walki, co zmusza do rozsądnego wykonywania ruchów. Jest on wprawdzie dobry, aczkolwiek przy większej ilości potyczek może denerwować. Świat Geneforge zmieniał się wraz z kolejnymi odsłonami produkcji. Tak jest też i tym razem. Na jednym ze screenów ukazana jest jego mapa. Jej ogrom to nie jedyna zaleta. Cała historia, geografia i klimat połączone są znakomitą mechaniką jakiej na próżno szukać nawet w komercyjnych erpegach. Mnogość broni, czarów, przedmiotów i dostępnych rozwiązań fabularnych jest potężna. Zresztą tekst na stronie producenta mówiący o trudnych wyborach moralnych wcale nie jest przesadzony. Szkoda, że przekonujemy się o tym dopiero w płatnej części gry.
Muszę przyznać, że tak do monitora przykuł mnie chyba tylko Avernum. Jednak produkcja ta nie jest dla wszystkich, ponieważ tylko prawdziwi wyjadacze i fani cRPG docenią niezwykły i fascynujący klimat tego dzieła. Wiele notatek opisujących życie mieszkańców i ich czynności, ekran wczytywania gry, gdzie Shaperzy przedstawiają model nowego stworzenia i wiele innych detali mogą oderwać nas od rzeczywistości. No właśnie. Mogą, ale nie muszą. Podstawową wadą (szczerze, to nie wiem czy uznać to za wadę) jest język angielski. Tak znakomicie opisany świat to zasługa (no to chyba logiczne)... opisów. Te potrafią być strasznie długie. Zresztą jak same dialogi. Nawet średnio-zaawansowani mogą mieć problemy ze zrozumieniem kontekstu. To sprawia, iż grupa odbiorców staje się jeszcze węższa. Jeśli wyobrazicie sobie obraz z wielką rysą po środku, to śmiało może przyjść wam na myśl ten tytuł. Tutaj tą rysą jest brak odważnego kroku na przód. Niby wszystkiego jest tu więcej, ale cały system nie zmienia się od pierwszej części! Można od tego wszystkiego dostać Deja Vu. Wystarczy pograć sobie w każdą odsłonę po 15 minut. Czasami nawet początek jest ten sam! (motyw rozbitej łódki na brzegu)
W sumie to, co napisałem wyżej, tyczy się głównie oprawy graficznej. Tutaj nie uświadczymy nawet znaczącego liftingu. Jednak widok postaci ruszającej nogami mnie zadowolił, bo na przykład w Avernum wydawanie komend kukłom doprowadzało mnie do szału. Grafika nie zachwyca, przez co miasta wyglądają smętnie i opustoszale. Muzyka to kilka kawałków i dźwięków. Nie ma się w sumie nad czym rozpisywać. Nie zachwyca, ale oddaje chociaż klimat, więc wychodzi na remis.
Znowu ludzie ze SpiderWeb Software namieszali mi w głowie. Z jednej strony otrzymałem produkt światowej klasy. Z drugiej pozostał pewien niedosyt, ponieważ brakowało mi tutaj jakiejś miłej odmiany. Owszem, całkowita zmiana zasad na bank skończyłaby się katastrofą, ale malutki powiew chyba jeszcze nikomu nie zaszkodził. Dla kogo jest Geneforge 4? Przede wszystkim dla tych,którzy grali w poprzednie części i byli zachwyceni. Jeśli ktoś nie próbował, też może zacząć, tym bardziej, iż nie zauważy wszystkich powielanych schematów.
Nie trzymając was już dłużej nie pewności - produkcja jaką weźmiemy na warsztat to Geneforge 4: Rebellion. Wielu z was już pewnie na pierwszą część nazwy zmroziło krew w żyłach. Geneforge cieszy się bowiem ogromną popularnością. Może nie taką jak Avernum, no ale ciężko stworzyć dwa ideały równe sobie. Rzeczą, którą powinienem zrobić najpierw to wprowadzić was w to potężne uniwersum oraz zapoznać z jego historią.
Shaperzy to potężna gildia magów mogących tworzyć życie. Oni nadali początek wszystkiemu co się rusza. Całość jednak była bardzo chciwa, a każdy objaw nieposłuszeństwa tłumiła z nadspodziewaną łatwością. W końcu po wielu latach ucisku, większość istot postanowiła wyrwać się ciemiężcom. Niestety, zryw ten przypominał próbę chwycenia byka za rogi i większość buntowników została pokonana, a niedobitki rozrzucone po całym świecie starają się odwrócić bieg zdarzeń. Jesteś właśnie jednym z takich niedobitków. Początek przygody nie zwiastuje jednak trudnych decyzji jakie będą stały przed tobą i twoimi ludźmi.
Fabuła ta, opowiedziana przeze mnie pokrótce, pewnie wiele wam nie powie. Chyba, że ktoś już bawił się poprzednimi częściami. Nie ma tego złego. Skoro powiedziało się A, trzeba powiedzieć B i... przejść do wyboru postaci. Ekran prezentuje nam pięciu śmiałków mających dziwne nazwy, aczkolwiek tak naprawdę to standardowe profesje nazwane inaczej na potrzeby gry. Od razu rzuca się w oczy parę istotnych szczegółów. Otóż wybór dotyczy tylko jednego ochotnika i to nim przyjdzie nam kierować. Druga sprawa to brak możliwości rozłożenia współczynników herosa. Po wykonaniu tych czynności przychodzi czas na zapoznanie się z całym interfejsem i sterowaniem. Zabiera nam to trochę czasu, lecz samouczek załatwia i ten problem. Cała jej logika nie zmieniła się i tak jak wcześniej, mamy tu do czynienia z turowym systemem walki, co zmusza do rozsądnego wykonywania ruchów. Jest on wprawdzie dobry, aczkolwiek przy większej ilości potyczek może denerwować. Świat Geneforge zmieniał się wraz z kolejnymi odsłonami produkcji. Tak jest też i tym razem. Na jednym ze screenów ukazana jest jego mapa. Jej ogrom to nie jedyna zaleta. Cała historia, geografia i klimat połączone są znakomitą mechaniką jakiej na próżno szukać nawet w komercyjnych erpegach. Mnogość broni, czarów, przedmiotów i dostępnych rozwiązań fabularnych jest potężna. Zresztą tekst na stronie producenta mówiący o trudnych wyborach moralnych wcale nie jest przesadzony. Szkoda, że przekonujemy się o tym dopiero w płatnej części gry.
Muszę przyznać, że tak do monitora przykuł mnie chyba tylko Avernum. Jednak produkcja ta nie jest dla wszystkich, ponieważ tylko prawdziwi wyjadacze i fani cRPG docenią niezwykły i fascynujący klimat tego dzieła. Wiele notatek opisujących życie mieszkańców i ich czynności, ekran wczytywania gry, gdzie Shaperzy przedstawiają model nowego stworzenia i wiele innych detali mogą oderwać nas od rzeczywistości. No właśnie. Mogą, ale nie muszą. Podstawową wadą (szczerze, to nie wiem czy uznać to za wadę) jest język angielski. Tak znakomicie opisany świat to zasługa (no to chyba logiczne)... opisów. Te potrafią być strasznie długie. Zresztą jak same dialogi. Nawet średnio-zaawansowani mogą mieć problemy ze zrozumieniem kontekstu. To sprawia, iż grupa odbiorców staje się jeszcze węższa. Jeśli wyobrazicie sobie obraz z wielką rysą po środku, to śmiało może przyjść wam na myśl ten tytuł. Tutaj tą rysą jest brak odważnego kroku na przód. Niby wszystkiego jest tu więcej, ale cały system nie zmienia się od pierwszej części! Można od tego wszystkiego dostać Deja Vu. Wystarczy pograć sobie w każdą odsłonę po 15 minut. Czasami nawet początek jest ten sam! (motyw rozbitej łódki na brzegu)
W sumie to, co napisałem wyżej, tyczy się głównie oprawy graficznej. Tutaj nie uświadczymy nawet znaczącego liftingu. Jednak widok postaci ruszającej nogami mnie zadowolił, bo na przykład w Avernum wydawanie komend kukłom doprowadzało mnie do szału. Grafika nie zachwyca, przez co miasta wyglądają smętnie i opustoszale. Muzyka to kilka kawałków i dźwięków. Nie ma się w sumie nad czym rozpisywać. Nie zachwyca, ale oddaje chociaż klimat, więc wychodzi na remis.
Znowu ludzie ze SpiderWeb Software namieszali mi w głowie. Z jednej strony otrzymałem produkt światowej klasy. Z drugiej pozostał pewien niedosyt, ponieważ brakowało mi tutaj jakiejś miłej odmiany. Owszem, całkowita zmiana zasad na bank skończyłaby się katastrofą, ale malutki powiew chyba jeszcze nikomu nie zaszkodził. Dla kogo jest Geneforge 4? Przede wszystkim dla tych,którzy grali w poprzednie części i byli zachwyceni. Jeśli ktoś nie próbował, też może zacząć, tym bardziej, iż nie zauważy wszystkich powielanych schematów.
KOMENTARZE