Rekordy online
Outlast
Kto by pomyślał, że tak świetnie skonstruowana produkcja zostanie schrzaniona przez jeden z najbardziej podstawowych mechanizmów rozgrywki: zapisywanie stanu gry.
Outlast to dla wielu osób spełnienie marzeń o tym, jak powinien wyglądać idealny horror. Przede wszystkim, główny bohater jest całkowicie pozbawiony broni: może jedynie uciekać lub schować się przed zagrożeniem, ale nie jest to łatwe, a najmniejszy szmer może skończyć się koniecznością przechodzenia danego fragmentu od początku.
No właśnie...
Outlast jest trudny i zginąć tu łatwo. W ciemnościach możesz poruszać się tylko dzięki wbudowanemu w kamerę trybowi nocnemu, ale powoduje on szybkie wyczerpywanie się baterii. Grę będziesz więc wczytywał stosunkowo często. Problem w tym, że "checkpointy" rozmieszczone są średnio co kilkanaście minut, więc za drugim lub trzecim podejściem znasz już rozkład pomieszczeń i ścieżkę, którą przemieszczają się potwory.
Niestety, takie rozwiązanie burzy misternie budowany klimat horroru. Skrzypiące dźwięki w tle za pierwszym razem budzą przerażenie, potem stają się już tylko czysto gameplayowym sygnałem. No i ta frustracja, gdy trzeba po raz kolejny pójść w to samo miejsce, schować się w szafie, poczekać, wyjść, skręcić w lewo...
Dlatego też w stosunku do produkcji Red Barrels mieszane uczucia. To naprawdę straszna, dobrze zrobiona gra, w której cały czas chcesz dowiedzieć się, co będzie dalej... Z drugiej strony, w niektórych fragmentach masz po prostu ochotę rzucić padem o ścianę. Dlatego jeśli lubisz grać w pierwszej kolejności dla fabuły, odpuść sobie Outlast. W przeciwnym wypadku, spróbuj: równie przerażającej produkcji dawno, oj dawno nie było na rynku.