Rekordy online
Shadow Warrior Classic
Stare produkcje 3D Realms mają to do siebie, że starzeją się wyjątkowo godnie. Doskonale widać to na przykładzie klasycznego Shadow Warriora, który – pomimo 16 lat na karku – potrafi dostarczyć więcej zabawy niż niektóre współczesne shootery.
U osób utożsamiających FPS-y z produkcjami pokroju Call of Duty lub Battlefield, pierwsze spotkanie z Shadow Warriorem może być sporym szokiem. Po pierwsze, gra wymaga od gracza rzeczywistych umiejętności – nie pomoże ci ani automatyczne namierzanie, ani znaczniki celów, musisz po prostu dobrze celować myszką. Po drugie, brak myślenia i uważnego obserwowania terenu sprawi, że nie ukończysz nawet pierwszego etapu. Nikt tu nie poprowadzi cię za rączkę – im bardziej będziesz pędził na oślep, tym szybciej natrafisz na ścianę.
Oczywiście nie czarujmy się – oprawa graficzna na współczesnych monitorach wygląda tak sobie, a na dodatek trzeba sporej wyobraźni, by popierdujące dźwięki z głośnika uznać za wystrzały. Tylko co z tego? Niewymuszony humor produkcji 3D Realms broni się bez większego problemu nawet po tylu latach, a i sama rozgrywka – z całym tym znajdowaniem kluczy i ukrytych przejść – stanowi na swój sposób powiew świeżości.
Warto przypomnieć sobie Shadow Warriora, bo to niegdyś wybitne studio wcale nie skończyło się na Duke Nukem 3D. Zwłaszcza że na Steamie można tę produkcję pobrać za darmo – w przeciwieństwie do znacznie ulepszonej wersji Redux, w którą warto zainwestować, jeśli masz akurat 10 euro na zbyciu.
P.S. Kilka dni temu na rynku pojawił się remake Shadow Warriora, stworzony przez polskie studio Flying Wild Hog. Z całą pewnością fani cięcia kataną powinni mu się przyjrzeć.