bonusy
przeciwnicy
oprawa audiowizualna
INFORMACJE
Gatunek: Strzelanki
Licencja: freeware
Data wydania: 2007
Pobrań: 977
Producent: Stars Ashes
Wymagania sprzętowe:
Dodatkowe opcje:
Rekordy online
Rekordy online
Język: Angielski
INNE Z TEMATU
Star Gunner
OCEŃ
Wojny kosmiczne. Jak już nie tak dawno mówiłem, jest to jeden z najbardziej wykorzystywanych motywów w grach komputerowych. Autorzy powoli tracą pomysły, nowe idee na rozgrywkę, przez co wracają do starych, sprawdzonych metod, tak jak na przykład twórcy Star Gunner. Czy jest to skuteczne? Cóż, nie do końca.
Nie owijając dłużej w bawełnę, przedstawiona przeze mnie produkcja to ewidentna kopia Space Invaders, tyle, iż jest w trzecim wymiarze. Zanim jednak opiszę rozgrywkę, czas na fabułę. Nie zajmie to zbyt wiele czasu. Wcielamy się w rolę żołnierza bezimiennego imperium, który, za pomocą działa, musi pokonać niecnych agresorów. To wszystko, nie oczekujcie po prostej strzelance fabuły równej Silent Hillowi, ba, dobrze, iż ktoś pomyślał o (idiotycznym, ale jednak) tle do przedstawionej akcji. Skoro już o niej mowa, prezentuje się naprawdę mizernie, bez dwóch zdań jest to jeden z gorszych shooterów jakie miałem okazję widzieć w przeciągu kilku miesięcy. Cała zabawa polega na poziomym przesuwaniu się, strącaniu statków i unikaniu strzałów. Oczywiście nie jest to zły pomysł, w końcu sprawdził się już niejeden raz. Cały szkopuł polega na wykonaniu. Przez sterowanie wydaje się, iż przesuwamy drewniany klocek, nie czuć tu siły armaty, którą kierujemy. Nie możemy także obracać się w poziomie, przez co niemożliwe jest objęcie wzrokiem całego pola wojny. Ta pozornie mało ważna wada przynosi gorsze skutki - ominięcie pocisków wydaje się wręcz niemożliwe, gdyż lecą one z wielu stron. By dostrzec je musimy przesuwać się na inną stronę praktycznie co chwilę, co i tak najprawdopodobniej nam nie pomoże. Co najlepsze, nie dysponujemy arsenałem, który zapewniłby nam destrukcję kilku wrogów jednocześnie, więc pozostaje nam wyłącznie nadzieja, że jakoś nam się uda.
Kolejna rzecz warta wspomnienia to monotonność, z jaką przyjdzie nam się zmierzyć. Przyznam się, że nie przeszedłem Star Gunner w całości, lecz to, co widziałem pozwala mi stwierdzić, że przez cały czas robimy to samo, lecz ze zmiennym poziomem trudności. Każdy dobrze wie, że nawet najlepsza zabawa zaczyna się nudzić, gdy nie jest rozwijana. Podobnie ma się rzecz z grami – duża ilość poziomów nie zapewnia sukcesu, czasami nawet zniechęca do siebie. Na szczęście bonusy i przeciwnicy rekompensują to wszystko... czy na pewno? Definitywnie nie, gdyż obie rzeczy mają wady. Oponenci zdają się być skopiowani z takich filmów jak Star Wars czy Star Trek, brak im oryginalności. Można za to im przyznać jedno – mają bydlęta wzrok, oj mają. Nie dość, iż ciężko jest nam uniknąć ich kul przez złą pracę kamery, dodatkowo w większości trafiają. Przecież jest to środowisko trójwymiarowe, psiakrew! Gdyby w grach pokroju Far Cry’a oponent zawsze trafiał, po kwadransie gry zostałaby z nas miazga. Jeśli chodzi o bonusy, jest lepiej – łatwo je zdobyć, są wręcz niezbędne do gry. Możemy dostać jeden dodatkowy po każdym poziomie, jeśli oczywiście ukończymy go dobrze i bez większych strat własnych. Z reguły odnawiają nasz pancerz i dają dodatkowe punkty, lecz zdarzają się także ulepszenia działek.
Strona graficzna Star Gunner nie prezentuje się najlepiej – elementy są brzydkie, kanciaste. Jeśli chodzi o efekty dźwiękowe, sprawują się dobrze, nie mam doń większych zastrzeżeń.
Zbierając wszystkie za i przeciw stwierdzam, iż Star Gunner to klasyczny średniak. Nie wyróżnia się z olbrzymiego tłumu darmowych strzelanek, jest kolejnym dziełem niespełnionego autora. Może służyć jako element zapoznawczy z tym typem produkcji lub myszką, niewiele poza tym.
Nie owijając dłużej w bawełnę, przedstawiona przeze mnie produkcja to ewidentna kopia Space Invaders, tyle, iż jest w trzecim wymiarze. Zanim jednak opiszę rozgrywkę, czas na fabułę. Nie zajmie to zbyt wiele czasu. Wcielamy się w rolę żołnierza bezimiennego imperium, który, za pomocą działa, musi pokonać niecnych agresorów. To wszystko, nie oczekujcie po prostej strzelance fabuły równej Silent Hillowi, ba, dobrze, iż ktoś pomyślał o (idiotycznym, ale jednak) tle do przedstawionej akcji. Skoro już o niej mowa, prezentuje się naprawdę mizernie, bez dwóch zdań jest to jeden z gorszych shooterów jakie miałem okazję widzieć w przeciągu kilku miesięcy. Cała zabawa polega na poziomym przesuwaniu się, strącaniu statków i unikaniu strzałów. Oczywiście nie jest to zły pomysł, w końcu sprawdził się już niejeden raz. Cały szkopuł polega na wykonaniu. Przez sterowanie wydaje się, iż przesuwamy drewniany klocek, nie czuć tu siły armaty, którą kierujemy. Nie możemy także obracać się w poziomie, przez co niemożliwe jest objęcie wzrokiem całego pola wojny. Ta pozornie mało ważna wada przynosi gorsze skutki - ominięcie pocisków wydaje się wręcz niemożliwe, gdyż lecą one z wielu stron. By dostrzec je musimy przesuwać się na inną stronę praktycznie co chwilę, co i tak najprawdopodobniej nam nie pomoże. Co najlepsze, nie dysponujemy arsenałem, który zapewniłby nam destrukcję kilku wrogów jednocześnie, więc pozostaje nam wyłącznie nadzieja, że jakoś nam się uda.
Kolejna rzecz warta wspomnienia to monotonność, z jaką przyjdzie nam się zmierzyć. Przyznam się, że nie przeszedłem Star Gunner w całości, lecz to, co widziałem pozwala mi stwierdzić, że przez cały czas robimy to samo, lecz ze zmiennym poziomem trudności. Każdy dobrze wie, że nawet najlepsza zabawa zaczyna się nudzić, gdy nie jest rozwijana. Podobnie ma się rzecz z grami – duża ilość poziomów nie zapewnia sukcesu, czasami nawet zniechęca do siebie. Na szczęście bonusy i przeciwnicy rekompensują to wszystko... czy na pewno? Definitywnie nie, gdyż obie rzeczy mają wady. Oponenci zdają się być skopiowani z takich filmów jak Star Wars czy Star Trek, brak im oryginalności. Można za to im przyznać jedno – mają bydlęta wzrok, oj mają. Nie dość, iż ciężko jest nam uniknąć ich kul przez złą pracę kamery, dodatkowo w większości trafiają. Przecież jest to środowisko trójwymiarowe, psiakrew! Gdyby w grach pokroju Far Cry’a oponent zawsze trafiał, po kwadransie gry zostałaby z nas miazga. Jeśli chodzi o bonusy, jest lepiej – łatwo je zdobyć, są wręcz niezbędne do gry. Możemy dostać jeden dodatkowy po każdym poziomie, jeśli oczywiście ukończymy go dobrze i bez większych strat własnych. Z reguły odnawiają nasz pancerz i dają dodatkowe punkty, lecz zdarzają się także ulepszenia działek.
Strona graficzna Star Gunner nie prezentuje się najlepiej – elementy są brzydkie, kanciaste. Jeśli chodzi o efekty dźwiękowe, sprawują się dobrze, nie mam doń większych zastrzeżeń.
Zbierając wszystkie za i przeciw stwierdzam, iż Star Gunner to klasyczny średniak. Nie wyróżnia się z olbrzymiego tłumu darmowych strzelanek, jest kolejnym dziełem niespełnionego autora. Może służyć jako element zapoznawczy z tym typem produkcji lub myszką, niewiele poza tym.
KOMENTARZE
Gość
+0
2009-02-08 15:56:13
może się spodobać... ale tylko tym którzy maja coś z głową
Gość
+0
2008-06-10 15:38:29
Nudne jak flaki z olejem,ale to tylko moje zdanie...
Funky Małpka
+0
2008-04-17 21:21:12
Może i ta gra nie należy do najlepszych (jest do d***** [drewna]), ale nareszcie Jakąś dodaliście ;]
A jeśli chodzi o samo Star Gunner, za TAKIMI grami nie przepadam, sorry...
A jeśli chodzi o samo Star Gunner, za TAKIMI grami nie przepadam, sorry...
1