Questor, wczoraj oglądałem Krecika i było wyraźnie napisane "Bratysława". Nie ufaj bezgranicznie Wikipedii.
wciąga...
... na krótko
oprawa audiowizualna
INFORMACJE
Gatunek: Zręcznościowe
Licencja: shareware
Data wydania: 2007
Pobrań: 899
Producent: DeaddyBear
Dystrybutor: Alawar
Wymagania sprzętowe:
30MB wolnego miejsca na dysku, procesor 266 MHz, karta graficzna 32 MB, 64 MB RAM.
30MB wolnego miejsca na dysku, procesor 266 MHz, karta graficzna 32 MB, 64 MB RAM.
Dodatkowe opcje:
Rekordy online
Rekordy online
Język: Angielski
INNE Z TEMATU
Treasure Mole
OCEŃ
Kret nie ma łatwego życia - nie dość, iż ma słaby wzrok to na dodatek uważany jest za pasożyta, przez co ludzie gonią go gdy tylko się pojawi. Przypomniała mi się stara, czeska kreskówka o tytułowym Kreciku. W przeciwieństwie do rzeczywistości, owy zwierzak żył sobie spokojnie w lesie wraz z jego przyjaciółmi i miał wiele ciekawych przygód. Jak to się ma do Treasure Mole? Zarówno nasz sąsiedzki, komunistyczny odpowiednik królika Bugsa jak i dzisiejsza gra przedstawiają dwa stereotypy kreta, z których postaram się przybliżyć ten drugi.
Bohaterem Treasure Mole jest, niesamowite, kret. Nosi on duże okulary, ma głupi wyraz twarzy i wygląda niczym szkolny kujon. Wcielając się w jego rolę, mamy za zadanie przekopać się przez niemały kawał ziemi w celu zebrania złotych orzechów. Przy każdym ruchu Mole (z angielskiego kret) wykopuje jeden kwadratowy segment na dwuwymiarowej planszy, co jest dla niego klątwą. Dlaczego? Już wyjaśniam. W ziemi znajdują się kule - wielkie, kamienne sfery wielkości gracza. Jeśli damy im szansę (czytaj: powierzchnię) do spadnięcia w dół, nie będą się ociągały z jej wykorzystaniem, zwłaszcza, że przy okazji zgniotą natręta, który zakłócił im spokój. Dzieje się tak zresztą ze wszystkim co spada, Na szczęście kret wcześniej zaopatrzył się w pasek zdrowia, dzięki czemu jest bardziej odporny. Poza tym, ten pozornie spokojny zwierzak jest zaopatrzony w duży pakiet broni. Wyrzutnie rakiet, dynamit czy granaty - tego codziennie nie nosi nawet zawodowy żołnierz. Nie powinienem jednak narzekać, a spojrzeć na dobre strony - dzięki temu żaden obiekt nie jest dla nas przeciwnikiem - jedna salwa i po kłopocie.
Główną rzeczą, za którą należą się twórcy pochwały to ilość poziomów. Na każdy z trybów trudności jest ich 30, co daje łączną sumę 90 (!) . Nawet, jeśli zrobienie każdego z nich nie trwało więcej niż dziesięć - dwadzieścia minut, stworzenie tylu nie różniących się od siebie plansz nie jest łatwe.
Strona graficzna zdecydowanie nie przypadła mi do gustu - grafika wejściowa przypomniała mi, na swoją niekorzyść, My Play City. To samo mogę powiedzieć o muzyce, która nie zachwyca, a przy dłuższym słuchaniu potrafi zirytować.
Treasure Mole to dobra gra, choć niedoskonała. Potrafi wciągnąć na chwilę, lecz to za mało - powielane schematy na każdym poziomie czynią z niej produkcję nudną. Mimo to, ze względu na klimat i bajkowość, polecam ją dla młodszych graczy jako element miłych początków z komputerem.
Bohaterem Treasure Mole jest, niesamowite, kret. Nosi on duże okulary, ma głupi wyraz twarzy i wygląda niczym szkolny kujon. Wcielając się w jego rolę, mamy za zadanie przekopać się przez niemały kawał ziemi w celu zebrania złotych orzechów. Przy każdym ruchu Mole (z angielskiego kret) wykopuje jeden kwadratowy segment na dwuwymiarowej planszy, co jest dla niego klątwą. Dlaczego? Już wyjaśniam. W ziemi znajdują się kule - wielkie, kamienne sfery wielkości gracza. Jeśli damy im szansę (czytaj: powierzchnię) do spadnięcia w dół, nie będą się ociągały z jej wykorzystaniem, zwłaszcza, że przy okazji zgniotą natręta, który zakłócił im spokój. Dzieje się tak zresztą ze wszystkim co spada, Na szczęście kret wcześniej zaopatrzył się w pasek zdrowia, dzięki czemu jest bardziej odporny. Poza tym, ten pozornie spokojny zwierzak jest zaopatrzony w duży pakiet broni. Wyrzutnie rakiet, dynamit czy granaty - tego codziennie nie nosi nawet zawodowy żołnierz. Nie powinienem jednak narzekać, a spojrzeć na dobre strony - dzięki temu żaden obiekt nie jest dla nas przeciwnikiem - jedna salwa i po kłopocie.
Główną rzeczą, za którą należą się twórcy pochwały to ilość poziomów. Na każdy z trybów trudności jest ich 30, co daje łączną sumę 90 (!) . Nawet, jeśli zrobienie każdego z nich nie trwało więcej niż dziesięć - dwadzieścia minut, stworzenie tylu nie różniących się od siebie plansz nie jest łatwe.
Strona graficzna zdecydowanie nie przypadła mi do gustu - grafika wejściowa przypomniała mi, na swoją niekorzyść, My Play City. To samo mogę powiedzieć o muzyce, która nie zachwyca, a przy dłuższym słuchaniu potrafi zirytować.
Treasure Mole to dobra gra, choć niedoskonała. Potrafi wciągnąć na chwilę, lecz to za mało - powielane schematy na każdym poziomie czynią z niej produkcję nudną. Mimo to, ze względu na klimat i bajkowość, polecam ją dla młodszych graczy jako element miłych początków z komputerem.
KOMENTARZE
Kola256
+0
2008-01-12 09:52:30
sasik
+0
2008-01-12 03:48:12
Kola - złamałeś regulamin, dajesz brzydki przykład.
Moja wiedza historyczna i gejograficzna jest minimalna. Ale jeśli Krecik powstał w _1956r._ w _Pradze_, to wszyscy mają rację (pomijając to stwierdzenie o Słowacji).
Moja wiedza historyczna i gejograficzna jest minimalna. Ale jeśli Krecik powstał w _1956r._ w _Pradze_, to wszyscy mają rację (pomijając to stwierdzenie o Słowacji).
Questor
+0
2008-01-11 21:56:13
Oj, nie zgodzę się. Jak mawiają, Wikipedia prawdę Ci powie, a tam jest napisane, że pochodzi z Czech. Najwidoczniej Krecik uważał się bardziej za Czecha niż Słowaka :).
Kola256
+0
2008-01-11 11:42:31
To już wiem z kogo Phenomedia zerżnęła pomysł na Zworx...
Ps, Krecik był ze Słowacji, a właściwie z Czechosłowacji. :)
1