Rekordy online
[US]SR
W (US)SR wcielasz się w rolę dzielnego, amerykańskiego wojaka, który pragnie skopać tyłki jedynemu słusznemu wrogowi Wujka Sama – Związkowi Radzieckiemu. Z karabinem w ręku ruszasz przed siebie, jak przystało na bohatera in spe.
Ukończenie gry zajmuje jakieś 5 minut. Bądź tak miły i zrób to teraz, a potem wróć do lektury. Albo czytaj dalej, jeśli nie obawiasz się spoilerów.
Otóż, niespodzianka, (US)SR wcale nie jest grą. Przynajmniej nie taką, jakiej mógłbyś się spodziewać po zapowiedzi i powyższym screenie. To raczej krótka i wymowna opinia autora – Jamesa Earla Coxa – o rzeczywistej stronie wojny.
Cała rozgrywka w (US)SR to męczące, monotonne czołganie się rannego żołnierza wśród ciał jego towarzyszy w nadziei na ratunek.
Cieszę się, że taka produkcja powstała. Myślę, że Europa całkiem dobrze pamięta rzeź na własnym kontynencie, ale Amerykanie od dawna mają tendencję do tego, by wojnę traktować jak coś fajnego. ArmA, Call of Duty, Battlefield – wszystkie FPS-y opowiadają o tej emocjonującej stronie walk. Tej, w której stale coś się dzieje, uszkodzenia ciała leczą się same, a żołnierze po drugiej stronie lufy są z gruntu źli i zasługują na unicestwienie.
Nie twierdzę oczywiście, że gracze za oceanem nie potrafią odróżnić fikcji od rzeczywistości, ale być może ta prosta produkcja przemówi paru osobom dobitniej niż podręczniki historii. (US)SR nie jest pod żadnym względem tytułem wybitnym ani głębokim, ale z jakiegoś powodu trudno wyrzucić go z pamięci. A to już coś.
P.S. Ocenę możecie zignorować.
1