Pierwsza prawdziwa gra Nintendo na smartfony jest bardzo zachowawcza, ale jednocześnie świetnie zaprojektowana.

Partnerstwo Nintendo z Apple przy wydaniu Super Mario Run jest dość szczególne, bo obie firmy wyznają podobną filozofię: tworzyć oprogramowanie tylko na swój sprzęt i nie ścigać się z resztą branży na szybkość procesora czy ilość RAM-u, ale jak najlepiej robić swoje. Co ciekawe, to właśnie smartfon Apple’a zapoczątkował zmiany, które wymusiły na Nintendo zmianę filozofii i wypłynięcie na niespokojne wody aplikacji mobilnych. Pierwszy był stworzony przez studio Niantic Pokémon Go, jednak dopiero teraz dostaliśmy pierwszą grę, za którą odpowiada nie tylko samo Nintendo, ale też najbardziej legendarny projektant studia – Shigeru Miyamoto.

Super Mario Run to platformówkowy runner, bardzo podobny w konstrukcji do Rayman Adventures – bohater automatycznie biegnie w prawo, a ty – naciskając na ekran – możesz kontrolować odległość i wysokość jego skoków. Dobrze wymierzone odbicia od ziemi pozwalają na wykonywanie efektownych kombinacji: przykładowo, jeśli Mario odbije się tuż przed przeciwnikiem, nie tylko się go pozbędzie, ale też poszybuje wysoko w górę, jakby odbił się od trampoliny. Do tego dochodzi cała dobrze znana klasyka: zbieranie monet i grzybków, rozwalanie głową bloków i poszukiwanie księżniczki w kolejnych zamkach.

Gra jest bardzo prosta, jednak świetnie zaprojektowana i na różne sposoby zachęca do wielokrotnego powtarzania każdego z ponad dwudziestu dostępnych poziomów. Poza zwykłymi monetami, możemy zbierać kolorowe, które umieszczono w szczególnie trudnych miejscach. W specjalnym trybie Toad Rally ścieramy się natomiast z „duchem” innego gracza, próbując wykręcić wyższy wynik punktowy i tym samym przyciągnąć do swojego królestwa więcej Toadów. Z kolei za monety kupujemy nowe budynki i ozdoby, które odblokowują między innymi sekretne poziomy i nowych grywalnych bohaterów… Zawsze więc czeka na ciebie coś nowego. Nudzić się nie sposób.

Doskonale rozwiązano typowy dla gier mobilnych problem mikropłatności. Otóż, w Super Mario Run jest tylko jedna… Za 9,99$ możemy odblokować sobie pełną wersję gry. I tyle. Nie ma i nie będzie żadnych bonusowych przedmiotów, kosmetycznych upiększeń ani płatnych dodatków. Za 40 zł kupujesz grę, w której o twoim sukcesie zadecydują umiejętności, a nie zasobność portfela. Co za ulga…

W zasadzie w Super Mario Run przeszkadza tylko duża zachowawczość, brak tej nutki szaleństwa i nietuzinkowych pomysłów, z których słynie chociażby Super Mario Galaxy. Mam jednak nadzieję, że ogromny sukces zachęci Nintendo do ryzyka i kolejne tytuły będą czymś więcej niż tylko przełożeniem na ekran dotykowy hitu z lat 80. Mimo to, warto znaleźć na swoim smartfonie miejsce dla włoskiego hydraulika.