Będąc na zlocie hakerów przypadkowo odnajdujesz swój stary kupon na loterię. Po sprawdzeniu w Internecie wyników losowania okazuje się, że wygrałeś $50.000! Jedziesz ile sił w kołach po sumkę, gdy nagle niecałe 4 godziny przed upływem terminu odbioru nagród psuje Ci się samochód. Tak oto przedstawia się fabuła fińskiej gry przygodowej The Breakdown.  Interfejs oparty jest o znany dla tego typu produkcji system point-and-click. Dzięki temu obsługa nie nastręcza najmniejszych trudności. Dostępne w grze akcje to oglądanie, używanie i łączenie ze sobą przedmiotów oraz rozmowa z napotkanymi postaciami. Jednym słowem: standard.  Grafika w The Breakdown jest bardzo ładna. W oczy rzuca się dbałość o szczegóły. Animacja także nie pozostawia wiele do życzenia - jest płynna, co najważniejsze. Jeśli chodzi o dźwięk, tu sprawa wygląda nieco gorzej. Oprawa audio gry jest bardzo nierówna. Muzyka to całkiem niezłe utworki wysokiej jakości, jednak reszta dźwięków wypada blado. Ryk silnika, tupanie plus kilka sampli i... koniec. Niestety - w The Breakdown nie usłyszymy żadnych dialogów. Konwersacje między postaciami opatrzone są jedynie napisami.  Zabawa jest przednia. Szkoda tylko, że trwa tak krótko. Nie bez kozery autor opatrzył produkcję podtytułem: A Snacked-Sized Adventure Game. Zapomnijcie o wielogodzinnym rozgryzaniu zagadek. Ukończenie The Breakdown trwa jeden, góra dwa dni. Warto wspomnieć także o tym, że gra posiada kilka bugów, które na szczęście nie przeszkadzają zbytnio w zabawie. Na plus dla autora liczy się fakt, że sam wspomniał o owych niedoróbkach na oficjalnej stronie tytułu. Polecam The Breakdown fanom nieco już dziś zapomnianych klasycznych przygodówek.