czasem znikają postawione zabawki
INFORMACJE
Gatunek: Logiczne
Licencja: shareware
Data wydania: 2009
Pobrań: 362
Producent: Graduate Games
Wymagania sprzętowe:
300 MHz, 256MB RAM, 60MB na dysku, rozdzielczość 1024x768
300 MHz, 256MB RAM, 60MB na dysku, rozdzielczość 1024x768
Dodatkowe opcje:
Rekordy online
Rekordy online
Język: Angielski
INNE Z TEMATU
The Magic Toy Chest
OCEŃ
Starsi gracze z pewnością pamiętają The Incredible Machine - grę logiczną wydaną w latach dziewięćdziesiątych, w której stosując rozmaite przedmioty użytku domowego, np. latarkę lub świeczkę, należało skierować piłkę do kosza. Szczerze mówiąc nie pamiętam czy we wszystkich częściach należało zadbać o tę piłkę, fakt jest jednak taki, że dokonywało się tego poprzez tworzenie łańcucha zależnych od siebie zdarzeń: świeczka podpalała lont dynamitu, ten wybuchał i przesuwał kulę, która ruszając spadała na odskocznię... i tak dalej, i tak dalej. Przez długi czas nie powstał podobny tytuł, który można by nazwać następcą TIMa. A tu proszę, zupełnie niespodziewanie zagrałem w The Magic Toy Chest i nie jestem zawiedziony.
O tym tytule produkcji Graduate Games mogliście usłyszeć kilka dni temu, gdy autorzy postanowili rozdać ją za darmo. Skorzystałem z okazji sądząc z początku, że gierka im nie schodzi, więc może rozreklamują inne swoje produkcje. Ale kiedy zacząłem grać, ciężko mnie było oderwać.
Fabuła jest tu mało ważna, ale w każdym szanującym się casualu takowa istnieje. Otóż pewien chłopczyk musi posprzątać swój pokój (bałaganiarz nie sprzątnął po sobie zabawek) i szuka naiwniaka, który mu w tym pomoże. Zupełnie przypadkowo w pobliżu pojawia się gracz (tak, to ty) i postanawia go wyręczyć. Każda plansza (a jest ich ponad sto) jasno określa stojące przed "sprzątaczem" zadanie - do drewnianej skrzyni należy wrzucić konkretną zabawkę, czasem w większej liczbie niż jedna. Aby tego dokonać, należy wykorzystać inne zabawki i ich właściwości (bo przenoszenie rękami jest dla mięczaków), stosując zasady dynamiki sformułowane przez Isaaca Newtona.
Autorzy przygotowali szesnaście zabawek. Część z nich po prostu jest ciężarkiem lub ogranicznikiem, część ma własny napęd, przez co wprawia w ruch inne. Nie do wszystkich jest dostęp od razu - niektóre można znaleźć dopiero w kolejnych pomieszczeniach (a łobuz mówił, że tylko jego pokój!). Co więcej, każdy etap pozwala na użycie innego zestawu przedmiotów.
Po pierwszych dziesięciu planszach, czyli jednym pokoju, stwierdziłem, że z powodu monotonii, zaraz mi się znudzi. Mimo to przystąpiłem do kolejnego zestawu łamigłówek i diametralnie zmieniłem zdanie. Chociaż każdy następny etap jest podobny do poprzedniego, rozwiązanie go w czasie krótszym i liczbie ruchów mniejszej niż zostało to przewidziane, przynosi satysfakcję. Jeśli nie wiadomo jak zabrać się do rzeczy, można poprosić o podpowiedź bałaganiarza lub zastanowić się przy zatrzymanym czasie. Jednak niekiedy poziom trudności wydaje się zbyt niski (ale że co? te pluszowe zwierzaki to nie dla dorosłych?), kiedy zamiast 10, wykonuję dwa ruchy osiągając cel. Ale może to dobrze, że istnieje wiele dróg rozwiązania jakiegoś problemu. Zupełnie jak w życiu.
The Magic Toy Chest to casual pełną gębą, posiada bowiem pokój z trofeami. Jak można łatwo się domyślić, są nimi zabawki, otrzymywane za rozmaite osiągnięcia. Może jestem na to za stary albo nie rozumiem tej idei, bo raczej mnie to nie rajcuje, choć to zawsze miło dostać jakąś nagrodę za swoje starania.
Oprawa audiowizualna jest naprawdę dopracowana - z pewnością siedzieli nad nią profesjonaliści. Grafika jest czytelna, kolorowa i dopracowana, dźwięki z muzyką stanowią wspaniały duet utrzymany w klimacie 12-latka, który ochoczo zabiera się do sprzątania swojego bajzlu (też widzicie tę sprzeczność?).
Kiedy zagrywałem się w The Incredible Machine, byłem nastolatkiem. I osobom w takim właśnie wieku polecam The Magic Toy Chest. Nawet ci starsi, mimo infantylnej, w niektórych momentach, wizualizacji, powinni dobrze się bawić.
O tym tytule produkcji Graduate Games mogliście usłyszeć kilka dni temu, gdy autorzy postanowili rozdać ją za darmo. Skorzystałem z okazji sądząc z początku, że gierka im nie schodzi, więc może rozreklamują inne swoje produkcje. Ale kiedy zacząłem grać, ciężko mnie było oderwać.
Fabuła jest tu mało ważna, ale w każdym szanującym się casualu takowa istnieje. Otóż pewien chłopczyk musi posprzątać swój pokój (bałaganiarz nie sprzątnął po sobie zabawek) i szuka naiwniaka, który mu w tym pomoże. Zupełnie przypadkowo w pobliżu pojawia się gracz (tak, to ty) i postanawia go wyręczyć. Każda plansza (a jest ich ponad sto) jasno określa stojące przed "sprzątaczem" zadanie - do drewnianej skrzyni należy wrzucić konkretną zabawkę, czasem w większej liczbie niż jedna. Aby tego dokonać, należy wykorzystać inne zabawki i ich właściwości (bo przenoszenie rękami jest dla mięczaków), stosując zasady dynamiki sformułowane przez Isaaca Newtona.
Autorzy przygotowali szesnaście zabawek. Część z nich po prostu jest ciężarkiem lub ogranicznikiem, część ma własny napęd, przez co wprawia w ruch inne. Nie do wszystkich jest dostęp od razu - niektóre można znaleźć dopiero w kolejnych pomieszczeniach (a łobuz mówił, że tylko jego pokój!). Co więcej, każdy etap pozwala na użycie innego zestawu przedmiotów.
Po pierwszych dziesięciu planszach, czyli jednym pokoju, stwierdziłem, że z powodu monotonii, zaraz mi się znudzi. Mimo to przystąpiłem do kolejnego zestawu łamigłówek i diametralnie zmieniłem zdanie. Chociaż każdy następny etap jest podobny do poprzedniego, rozwiązanie go w czasie krótszym i liczbie ruchów mniejszej niż zostało to przewidziane, przynosi satysfakcję. Jeśli nie wiadomo jak zabrać się do rzeczy, można poprosić o podpowiedź bałaganiarza lub zastanowić się przy zatrzymanym czasie. Jednak niekiedy poziom trudności wydaje się zbyt niski (ale że co? te pluszowe zwierzaki to nie dla dorosłych?), kiedy zamiast 10, wykonuję dwa ruchy osiągając cel. Ale może to dobrze, że istnieje wiele dróg rozwiązania jakiegoś problemu. Zupełnie jak w życiu.
The Magic Toy Chest to casual pełną gębą, posiada bowiem pokój z trofeami. Jak można łatwo się domyślić, są nimi zabawki, otrzymywane za rozmaite osiągnięcia. Może jestem na to za stary albo nie rozumiem tej idei, bo raczej mnie to nie rajcuje, choć to zawsze miło dostać jakąś nagrodę za swoje starania.
Oprawa audiowizualna jest naprawdę dopracowana - z pewnością siedzieli nad nią profesjonaliści. Grafika jest czytelna, kolorowa i dopracowana, dźwięki z muzyką stanowią wspaniały duet utrzymany w klimacie 12-latka, który ochoczo zabiera się do sprzątania swojego bajzlu (też widzicie tę sprzeczność?).
Kiedy zagrywałem się w The Incredible Machine, byłem nastolatkiem. I osobom w takim właśnie wieku polecam The Magic Toy Chest. Nawet ci starsi, mimo infantylnej, w niektórych momentach, wizualizacji, powinni dobrze się bawić.
KOMENTARZE