rozbudowana fabuła
oprawa audiowizualna
różnorodność kreatur
mnogość postaci
INFORMACJE
Gatunek: RPG
Licencja: freeware
Data wydania: 2008
Pobrań: 1476
Producent: Mark Pay
Dystrybutor: Mark Pay
Wymagania sprzętowe:
1,2 GHz, 512 MB RAM
1,2 GHz, 512 MB RAM
Dodatkowe opcje:
Rekordy online
Rekordy online
Język: Angielski
TAGI
INNE Z TEMATU
The Spirit Engine 2
OCEŃ
Zwykle rozpoczynam recenzję przedstawiając fabułę. Czasem zdarza mi się wspomnieć ogólnie o kategorii, z którą mam do czynienia. W tym przypadku było mi trudniej zarówno z pierwszym jak i drugim. Nie wiem czy to z powodu braku weny do napisania początku, czy ogromnym natłokiem myśli, przez co nie wiedziałem od czego zacząć. Może od informacji, którą wywnioskować może każdy, co najmniej średniointeligentny gracz - The Spirit Engine 2 jest kontynuacją, a więc dostajemy wszystkiego więcej i lepiej. Czy poza tym coś się zmienia w stosunku do pierwowzoru?
Zaintrygowanym przedostatnim zdaniem pierwszego akapitu proponuję przeczytać co oferowała pierwsza część, poza tym, że była za darmo. Już wtedy było to spore wydarzenie na rynku, żeby tak dopracowaną graficznie i fabularnie grę rozdawać za darmo (nie sugerujcie się tamtym screenem, będę go musiał podmienić). Niestety, okazało się, że autor jest człowiekiem jak każdy z nas i musi jeść, żeby żyć. W związku z tym oczywistym faktem oraz brakiem wystarczających dotacji, zdecydował się stworzyć kolejną część, za którą pobiera opłaty. Wygląda jednak na to, że decydując się zainwestować w swój produkt, zyskali na tym wszyscy.
The Spirit Engine 2 nie posiada wprowadzenia jakie często spotykamy w grach. Tutaj, niczym w fabularnym RPG, gracz zostaje rzucony od razu na głęboką wodę. Trzej bohaterowie, którymi kieruje, spotykają się w tym samym miejscu i połączeni wspólnym celem, zaczynają działać razem, chociaż niektórym z nich to zupełnie nie na rękę. I już na początku widać, że wątek fabularny jest tu poważnie rozwinięty. Niezależnie które trzy postacie wybierzemy (z dziewięciu dostępnych), podczas przygody dowiemy się o ich przeszłości, charakterze, preferencjach politycznych i społecznych. Co więcej, chociaż na początku nie wiadomo nawet w jakiej krainie wszystko się dzieje, już po paru "misjach" odkrywamy kto rządzi kim, kto bije kogo i dlaczego nasza ekipa w tym uczestniczy. Interesujący jest fakt, że w zależności od składu drużyny, do wykonania jakiejś akcji prowadzą odmienne powody, a podczas podróży mają miejsce inne zdarzenia. Dlatego tak naprawdę tę grę można przejść na 27 sposobów.
Akcja przedstawiona jest z boku, sugerująca raczej platformówkę niż grę rpg. Okazuje się na szczęście, że w niczym to nie przeszkadza i można się do niego szybko przyzwyczaić. Widok nie zmienia się podczas walki. Ustawienie postaci symuluje szeregi. Bohater najbliżej przeciwnika musi spodziewać się najczęstszych uderzeń fizycznych. Nie oznacza to, że schowani za nim mogą czuć się bezpiecznie. Istnieje mnóstwo rodzajów ataków pozwalających razić bardziej oddalone cele.
I to kolejny mocny punkt The Spirit Engine 2. Zdobywając doświadczenie w bitwach, postacie zdobywają punkty, które przeznaczają na umiejętności. Poradnik sugeruje inwestowanie we wszystko po równo i wbrew pozorom nie jest to głupie rozwiązanie, bowiem na swej drodze ekipa spotka najróżniejsze stwory, na które trzeba stosować odmienne taktyki, zadając inne obrażenia. Niestety, każda wypracowana strategia musi lec w gruzach już przy kolejnej bitwie. Różnorodność fauny w świecie The Spirit Engine 2 jest większa niż bakterii w jamie ustnej. Nie dość, że każda lokacja na mapie szczyci się swoimi stworkami, to w dodatku występują one w różnych konfiguracjach. Przeciwko jednym wystarczy użyć zmasowanego ataku - szybkie ciosy mieczem, strzały z muszkietu czy uderzenia pałką. Inne kreatury są na tyle mocne, że nie obejdzie się bez stosowania zdolności defensywnych - fortyfikacji, tarczy czy uleczenia. Czasem wśród wrogiej drużyny znajduje się wyjątkowo wredna bestia rażąca bohaterów z ukrycia. Wtedy trzeba sięgnąć po ataki "celowane" skierowane wyłącznie przeciwko niej.
Śmierć podczas bitwy nie jest ostateczna. Kiedy punkty życia postaci spadną do zera, traci przytomność i ma szansę ją odzyskać po pewnym czasie, jeśli kompani utrzymają się na nogach. Dopiero "uśpienie" wszystkich wojowników kończy walkę. Z tego powodu potyczki często trwają ponad dziesięć minut zanim się to uda. Z jednej strony powoduje to znużenie, lecz z drugiej, wśród bardziej zaangażowanych w ratowanie świata, zwiększa chęć odkrycia głównej tajemnicy.
I tu kolejne miejsce na pochwały. Mark Pay zadał sobie wiele trudu tworząc swoją grę. Wykreował świat, w którym coś się dzieje. Żyją w nim narody, które walczą ze sobą lub się przyjaźnią. A co ważniejsze, za tymi narodami stoją konkretni ludzie z konkretną twarzą, nazwiskiem, cechami. Wielu z nich poznamy podczas podróży. Ilekroć pojawiał się ktoś nowy, odsłaniał się kolejny fragment tajemnicy i nie mogłem się nadziwić, że stworzył to jeden człowiek. Taki ogrom pracy cechował do tej pory tylko wielkich pisarzy, takich jak Tolkien, Sapkowski, Pratchett. Z całego serca chciałbym przeczytać książkę opartą na wydarzeniach z gry z Kaltosem, PyanPauem, Enshadu czy Grace. Bo historia jest tego warta.
Jak przystało na porządnego "rolpleja", poza rozwijaniem bohaterów, można ich wyposażać w rozmaite przedmioty - broń i zbroje, które pomagają im przetrwać. Jeśli mimo to przejście jakiejś części (zwykle bossa) wydaje się nierealne, można zmniejszyć poziom trudności. Albo zastanowić się nad zmianą taktyki czy innym przyporządkowaniu punktów do umiejętności. W większości przypadków pomaga. Jeśli nie, spróbujcie ponownie.
The Spirit Engine 2 jest dziełem znakomitym. Osoby, dla których ważne jest podłoże fabularne, zostaną oczarowani. Wielbiciele przejrzystej i kolorowej grafiki będą wniebowzięci, a melomani zachwyceni. Tak, oprawa audiowizualna jest niezwykle dopracowana, a mechanika gry przemyślana. Osobiście nie musiłem się przekonywać do dziwnego, jak na standardy komputerowych rpg, kąta patrzenia na bohaterów, bo miałem do czynienia z pierwszą częścią. W porównaniu do niej, we wszystkich aspektach dokonano kilometrowych kroków do przodu. Jeżeli macie kilka dni wolnego i chcielibyście odkryć spisek w kręgach... nie, nie wygadam. W każdym razie, pozycja obowiązkowa. Wydane pieniądze na pewno nie będą stracone.
UWAGA:
W lutym 2010 autor zdecydował o zmianie licencji gry na freeware.
Zaintrygowanym przedostatnim zdaniem pierwszego akapitu proponuję przeczytać co oferowała pierwsza część, poza tym, że była za darmo. Już wtedy było to spore wydarzenie na rynku, żeby tak dopracowaną graficznie i fabularnie grę rozdawać za darmo (nie sugerujcie się tamtym screenem, będę go musiał podmienić). Niestety, okazało się, że autor jest człowiekiem jak każdy z nas i musi jeść, żeby żyć. W związku z tym oczywistym faktem oraz brakiem wystarczających dotacji, zdecydował się stworzyć kolejną część, za którą pobiera opłaty. Wygląda jednak na to, że decydując się zainwestować w swój produkt, zyskali na tym wszyscy.
The Spirit Engine 2 nie posiada wprowadzenia jakie często spotykamy w grach. Tutaj, niczym w fabularnym RPG, gracz zostaje rzucony od razu na głęboką wodę. Trzej bohaterowie, którymi kieruje, spotykają się w tym samym miejscu i połączeni wspólnym celem, zaczynają działać razem, chociaż niektórym z nich to zupełnie nie na rękę. I już na początku widać, że wątek fabularny jest tu poważnie rozwinięty. Niezależnie które trzy postacie wybierzemy (z dziewięciu dostępnych), podczas przygody dowiemy się o ich przeszłości, charakterze, preferencjach politycznych i społecznych. Co więcej, chociaż na początku nie wiadomo nawet w jakiej krainie wszystko się dzieje, już po paru "misjach" odkrywamy kto rządzi kim, kto bije kogo i dlaczego nasza ekipa w tym uczestniczy. Interesujący jest fakt, że w zależności od składu drużyny, do wykonania jakiejś akcji prowadzą odmienne powody, a podczas podróży mają miejsce inne zdarzenia. Dlatego tak naprawdę tę grę można przejść na 27 sposobów.
Akcja przedstawiona jest z boku, sugerująca raczej platformówkę niż grę rpg. Okazuje się na szczęście, że w niczym to nie przeszkadza i można się do niego szybko przyzwyczaić. Widok nie zmienia się podczas walki. Ustawienie postaci symuluje szeregi. Bohater najbliżej przeciwnika musi spodziewać się najczęstszych uderzeń fizycznych. Nie oznacza to, że schowani za nim mogą czuć się bezpiecznie. Istnieje mnóstwo rodzajów ataków pozwalających razić bardziej oddalone cele.
I to kolejny mocny punkt The Spirit Engine 2. Zdobywając doświadczenie w bitwach, postacie zdobywają punkty, które przeznaczają na umiejętności. Poradnik sugeruje inwestowanie we wszystko po równo i wbrew pozorom nie jest to głupie rozwiązanie, bowiem na swej drodze ekipa spotka najróżniejsze stwory, na które trzeba stosować odmienne taktyki, zadając inne obrażenia. Niestety, każda wypracowana strategia musi lec w gruzach już przy kolejnej bitwie. Różnorodność fauny w świecie The Spirit Engine 2 jest większa niż bakterii w jamie ustnej. Nie dość, że każda lokacja na mapie szczyci się swoimi stworkami, to w dodatku występują one w różnych konfiguracjach. Przeciwko jednym wystarczy użyć zmasowanego ataku - szybkie ciosy mieczem, strzały z muszkietu czy uderzenia pałką. Inne kreatury są na tyle mocne, że nie obejdzie się bez stosowania zdolności defensywnych - fortyfikacji, tarczy czy uleczenia. Czasem wśród wrogiej drużyny znajduje się wyjątkowo wredna bestia rażąca bohaterów z ukrycia. Wtedy trzeba sięgnąć po ataki "celowane" skierowane wyłącznie przeciwko niej.
Śmierć podczas bitwy nie jest ostateczna. Kiedy punkty życia postaci spadną do zera, traci przytomność i ma szansę ją odzyskać po pewnym czasie, jeśli kompani utrzymają się na nogach. Dopiero "uśpienie" wszystkich wojowników kończy walkę. Z tego powodu potyczki często trwają ponad dziesięć minut zanim się to uda. Z jednej strony powoduje to znużenie, lecz z drugiej, wśród bardziej zaangażowanych w ratowanie świata, zwiększa chęć odkrycia głównej tajemnicy.
I tu kolejne miejsce na pochwały. Mark Pay zadał sobie wiele trudu tworząc swoją grę. Wykreował świat, w którym coś się dzieje. Żyją w nim narody, które walczą ze sobą lub się przyjaźnią. A co ważniejsze, za tymi narodami stoją konkretni ludzie z konkretną twarzą, nazwiskiem, cechami. Wielu z nich poznamy podczas podróży. Ilekroć pojawiał się ktoś nowy, odsłaniał się kolejny fragment tajemnicy i nie mogłem się nadziwić, że stworzył to jeden człowiek. Taki ogrom pracy cechował do tej pory tylko wielkich pisarzy, takich jak Tolkien, Sapkowski, Pratchett. Z całego serca chciałbym przeczytać książkę opartą na wydarzeniach z gry z Kaltosem, PyanPauem, Enshadu czy Grace. Bo historia jest tego warta.
Jak przystało na porządnego "rolpleja", poza rozwijaniem bohaterów, można ich wyposażać w rozmaite przedmioty - broń i zbroje, które pomagają im przetrwać. Jeśli mimo to przejście jakiejś części (zwykle bossa) wydaje się nierealne, można zmniejszyć poziom trudności. Albo zastanowić się nad zmianą taktyki czy innym przyporządkowaniu punktów do umiejętności. W większości przypadków pomaga. Jeśli nie, spróbujcie ponownie.
The Spirit Engine 2 jest dziełem znakomitym. Osoby, dla których ważne jest podłoże fabularne, zostaną oczarowani. Wielbiciele przejrzystej i kolorowej grafiki będą wniebowzięci, a melomani zachwyceni. Tak, oprawa audiowizualna jest niezwykle dopracowana, a mechanika gry przemyślana. Osobiście nie musiłem się przekonywać do dziwnego, jak na standardy komputerowych rpg, kąta patrzenia na bohaterów, bo miałem do czynienia z pierwszą częścią. W porównaniu do niej, we wszystkich aspektach dokonano kilometrowych kroków do przodu. Jeżeli macie kilka dni wolnego i chcielibyście odkryć spisek w kręgach... nie, nie wygadam. W każdym razie, pozycja obowiązkowa. Wydane pieniądze na pewno nie będą stracone.
UWAGA:
W lutym 2010 autor zdecydował o zmianie licencji gry na freeware.
KOMENTARZE
Gość
+0
2010-06-25 16:47:17
Gra obecnie jest już za darmo więc żadem problem
Gość
+0
2010-02-12 23:32:45
Licencja chyba nie określa tego, jak dobra jest gra?
Kondziors
+0
2009-10-10 13:09:13
TSE 1 jest duzo lepsze bo jest freeware
darkdream1992
+0
2009-07-07 10:38:47
Pograłem ... I musze powiedziec ze wole TSE niz moje ukochane Baldur's gate .
Pod wzlgędem mechaniki gry czy fabuły można ją spokojnie porównywać z BG czy Wiedźminem .
I nie przejmować sie ludzie tymi co mówią , że to jest gniot.
Dobrego RPG'a polubią ci , którzy czasem wezmą do łapy książke i potrafą z niej czerpać przyjemność ... A takich w jest raczej mało.
Pod wzlgędem mechaniki gry czy fabuły można ją spokojnie porównywać z BG czy Wiedźminem .
I nie przejmować sie ludzie tymi co mówią , że to jest gniot.
Dobrego RPG'a polubią ci , którzy czasem wezmą do łapy książke i potrafą z niej czerpać przyjemność ... A takich w jest raczej mało.
Gość
+0
2009-02-12 20:59:15
Nie martwcie się wypocinami innych. 99% nastolatków powie wam że grafika jest denna, bo nie 3d, na fabuły nawet nie dotknie, a jedyną grą którą by chcieli mieć na swoim twadzielu jest jakaś denna ciachanka "zlotym miesykiem +8 omg omg"... Wydaje mi się że z tego powody ascii rogaliki odeszły w zapomnienie. Pomijając że takie gry są o wiele mądrzejsze od Tibii, MU i innych mmo (no może nie wszystkich, są jeszcze jakieś trzymające fason, typu Dofus czy Y!Pp).
Gość
+0
2009-01-05 23:38:33
Sam jestes gniot. To, ze TSE wymaga od gracza wiecej wysilku intelektualnego niz 90% pozostalych freeware/shareware'ow daje jej wielki plus. A grafika jest sliczna - kazdy grafik komputerowy albo artysta powie ci, ze duzo jeszcze wody w Wisle uplynie zanim na komputerze w 3d bedzie mozna oddac tyle samo piekna co w 2d. TSE jest porownywalna z komercjalnymi RPG'ami, wiele z nich przewyzsza, bo jej autor - dzieki Bogu- nie zapomnial jeszcze co to jest przerost formy nad trescia i sie tego wystrzegal przy jej tworzeniu. Moze najpierw zagraj w gre, a potem ja oceniaj? Film tez oceniasz po trailerze? Ksiazke (wiesz co to?) po okladce? Dziewczyne po tylku? No to brawo. Nie wiesz co tracisz, stary.
PS. I nie, nie piszę z Celerona 300 z GeForce 2.
PS. I nie, nie piszę z Celerona 300 z GeForce 2.
Gość
+0
2008-12-10 11:28:53
Hymm... Redakcjo, czas by było dodać jakąś nową grę! O_o
Gość
+0
2008-12-09 19:43:52
to szczegolnie widać na drugim screenie
Gość
--2
2008-12-09 19:41:31
eugen jak zwykle jakies szarobure padaki swoje lubi eh co za denna grafika w odcieniach nabzdzione kolorow - ocena : 1 nawet nie chce mi sie sciagac takich gniotow
Gość
--1
2008-12-04 15:44:59
lol
1