Rekordy online
The Stanley Parable
Każdy dzień swojego nędznego życia Stanley spędzał w biurze. Od rana do wieczora ślepo podążał za instrukcjami wyświetlanymi na ekranie i wciskał te klawisze, które mu kazano. Robił to bez wytchnienia, codziennie, od lat. I był szczęśliwy.
Wszystko zmieniło się dość nagle, gdy Stanley odkrył, że został sam. Wszyscy jego współpracownicy zniknęli.
Przypowieść o Stanleyu poznajemy dzięki Narratorowi, który tłumaczy nam na bieżąco myśli Stanleya i prowadzi nas za rękę. Jeśli zrobimy wszystko dokładnie tak, jak sobie życzy, gra skończy się po około dziesięciu minutach.
Ciekawie robi się dopiero wtedy, kiedy postanowimy się zbuntować i zrobimy coś zupełnie innego, niż oczekuje od nas Narrator. Gdy usłyszysz: „Stanley wybrał drzwi po lewej”, czy odważysz się skręcić w prawo?
Więcej o fabule nie mówię. Pomysł na rozgrywkę jest prosty, ale doskonale zrealizowany – twórcy przygotowali w sumie dobrych kilkanaście zakończeń i poznawanie ich wszystkich sprawia masę satysfakcji. Oczywiście jeśli po obejrzeniu screenów pomyślałeś, że masz do czynienia z jakimś FPS-em, muszę cię rozczarować: first person jest tu, i owszem, ale shootera nie ma wcale. Ale to nic.
The Stanley Parable to świetna meta-gra – produkcja, która doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jest grą i wykorzystuje to na różne kreatywne sposoby. Jakie? To już musicie odkryć sami.