Kiedyś była sobie mała wysepka, na której mieszkańcy cieszyli się życiem, żadnych wojen, głodu - mówiąc prościej, utopia społeczeństwa. Niestety, szczęście nie mogło trwać wiecznie, gdyż większość populacji została zabita w wyniku wybuchu wulkanu. Nieliczni, którzy przetrwali przenieśli się na inną wyspę i teraz my musimy pomóc im stworzyć nowe społeczeństwo.  Wbrew wszelkim pozorom, Virtual Villagers nie jest konwencjonalną grą RTS. Chociaż coś z niej ma, ale na pewno żyjącego świata w czasie rzeczywistym jeszcze nie mieliśmy. Co to oznacza? Ano tyle, że po wyłączeniu komputera gra toczy się własnym życiem (ukłon w stronę filmu Stay Alive)! Należy więc do niej co jakiś czas wracać, aby nie zostawiać naszych podopiecznych na pastwę losu zbyt długo. Zabawa jest stosunkowo nietypowa, na małej wyspie widzimy osadników oraz różne rzeczy, z którymi można wejść w interakcję (np. jagody, kwiaty, woda itd.). Aby nauczyć podopiecznego jakiejś czynności należy go przeciągnąć myszką w pobliże miejsca interakcji - i tak, kobieta z mężczyzną mogą postarać się o potomstwo, posłanie kogoś do chorego przemieni go w lekarza, sterta gruzu zostanie uprzątnięta lub wykorzystana jako budulec - możliwości jest naprawdę sporo. Jednak nie wszystkie czynności są dostępne od razu, gdyż należy wpierw osiągnąć określony poziom technologiczny (jednego z ludzi przemieniamy w naukowca i dajemy mu po prostu czas). W rzeczywistości jest to wszystko znacznie ciekawsze niż się wydaje. Program od strony audiowizualnej prezentuje się dość średnio, muzyka i dźwięki są nieco ubogie, a grafika - choć kolorowa - zdecydowanie za prosta. Animacja to już naprawdę pomsta do nieba, od płatnej gry wymagam czegoś więcej.  Virtual Villagers to bardzo niekonwencjonalna produkcja dla wszystkich zmęczonych wszędobylskimi klonami. Zdecydowanie polecam, chociaż zdaję sobie sprawę, że nie jest to zabawa dla wszystkich.