Wiele już słyszałem historii, w których należy uratować świat, ale ta jest jedną z bardziej niezwykłych. Otóż bliżej nieokreślony Zły-Ktoś postanowił stworzyć potężną bombę mającą zamrozić świat. Nie pytajcie kto i dlaczego, bo to i tak bez znaczenia. Ważne jest, że pierwszy eksperyment nie powiódł się, a jedynym efektem było stworzenie małej niebieskiej kulki. Teraz, gdy wszystkie błędy poprzednich procedur zostały naprawione, już tylko chwile dzielą nas od zagłady. Jedynym ratunkiem jest wciśnięcie przycisku anulującego operację w tajnym podwodnym labolatorium. Tylko gdzie jest śmiałek, który tego dokona?

 Zgadza się, rolę ratowania świata przejmuje kulka (albo kulek, kto to wie) sterowana przez gracza. Na szczęście potrafi podskakiwać i pochłaniać różnorodne materiały, z którymi się zetknie. Dzięki temu będzie mogła zmienić się w kulę szklaną, żelazną, latającą czy nawet joginkę potrafiącą ignorować podmuchy powietrza. To właśnie ta różnorodność ma być przepustką do zakończenia gry.

 Główna plansza nie jest zbyt wielka. Ma około trzydziestu ekranów, które poznać można już po godzinie gry. Posiada za to kilka tajnych przejść, pozwalających przedostać się do jaskiń, podziemnych miast czy zupełnie innych wymiarów. Na końcu każdego z nich czeka postać przekazująca nowy materiał lub dzieląca się złotą radą pomocną w dalszych poszukiwaniach. Niektóre "światy" są większe i trudniejsze, inne krótkie i proste. Wiele razy nerwy mi puszczały, wstawałem już od klawiatury, by po krótkiej rundce po pokoju, zasiąść przed monitorem i spróbować ponownie.

 Within a Deep Forest nie można odmówić grywalności. To chyba najmocniejszy element produkcji Nifflasa. Grafika i dźwięk zdają się być tylko tłem dla kolejnych prób sforsowania wymyślnych pułapek i łamigłówek. A wszystko to przy akompaniamencie małpiej zręczności, w którą powinien być wyposażony gracz. Serdecznie zachęcam do uratowania świata i odblokowania ukrytych poziomów. Mi sprawiło to wiele satysfakcji.