wydajny silnik graficzny
grafika i animacja
tylko trzy budowle
brak zapisu podczas misji
brak możliwości gry w LAN
INFORMACJE
Gatunek: Strategiczne
Licencja: shareware
Data wydania: 2005
Pobrań: 3472
Producent: Oddlabs
Wymagania sprzętowe:
700 MHz, 128 MB RAM, 32 MB VRAM
700 MHz, 128 MB RAM, 32 MB VRAM
Dodatkowe opcje:
Internet/LAN, Rekordy online
Internet/LAN, Rekordy online
Język: Angielski
INNE Z TEMATU
Tribal Trouble
OCEŃ
Strategie czasu rzeczywistego na rynku gier niezależnych to smakowity kąsek głównie z powodu rzadkiego występowania. Od dłuższego czasu ostrzyłem sobie zęby na produkcję Oddlabs o nazwie Tribal Trouble, ale zawsze znajdowało się coś innego. Tym razem nie odpuściłem i postanowiłem wcielić się w przywódcę Wikingów lub Tubylców rozwiązując plemienne kłopoty.
Pierwsze wrażenie było jak najbardziej pozytywne - całkiem niezła, z humorystycznym akcentem, grafika oraz silnik graficzny radzący sobie bez przycinania z moim nie najnowszym sprzętem. Szybko przebrnąłem przez samouczek, przedstawiający wszystkie aspekty rozgrywki, od sterowania do najazdów na przeciwnika. Początek kampanii narodu zdobywców ze Skandynawii również skłaniał mnie do wyróżnienia Tribal Trouble jako odkrycia roku. Niczym sześciolatek chłonąłem każdy nowy aspekt gry. Stawiałem wioskę budując kwatery dla "chłopków", gdzie mogli się rozmnażać (sami faceci?) i zbrojownię. To chyba najważniejszy budynek, bo to z niego wysyłamy ekspedycje zbierające drewno, kamień, żelazo i kurczaki (a gwoli ścisłości - tropikalne kurczaki). Z nich wytwarza się broń, uzbraja niższą klasę społeczną i wysyła na front. Do obrony kazałem ustawiać wieże. Dzięki nim część najeźdźców można powstrzymać bez strat w ludziach.
Kampanie zostały stworzone z pomysłem, jednak nie należy spodziewać się niesamowitej fabuły. Początkowo dostępna jest tylko przygoda Wikingów, którzy we krwi mają plądrowanie, palenie, kradzież, rzezie miejscowej ludności. Dopiero po jej zakończeniu gracz ma okazję poznać historię łupieżczej wyprawy z drugiej strony i pokierować poczynaniami czarnoskórych tubylców. Najgorsze w tym jest to, że istnieją jedynie dwa rodzaje misji, przez co początkowy entuzjazm przeradza się w znudzenie. Pierwszy to rozbudowa zaplecza militarnego i zalanie przeciwnika przewagą liczebną. Drugi jest próbą przejścia do konkretnego miejsca na planszy mając do dyspozycji grupę wojowników i własny spryt potrzebny do unikania wrogich sił.
Od początku przeszkadzało mi, że tworzone jednostki, czy to zwykli zbieracze, czy wojownicy, nie są identyfikowalni. Pal licho imiona czy inne bzdurne informacje, ale nie wiem nawet ile im życia zostało po uderzeniu wrogim toporem. Jedyne co można zrobić po aktywowaniu postaci to wydanie rozkazu ruchu lub ataku. Szefowie, takie jednostki specjalne, trochę tę sytuację ratują posiadając dwa super ataki, ale to wszystko na co było stać autorów. Nawet zmieniając nację nie spotka się zróżnicowania (poza wspomnianymi atakami bossów), bo jedyne co różni najeźdźców od rdzennych mieszkańców wysp to wygląd. Brak tu miejsca na odmienne strategie, ale nie ma się co dziwić, skoro nie ma potrzeby wprowadzania balansu różnorodnych jednostek.
Zanim zabrałem się do tej recenzji, przejrzałem kilka innych. I stwierdzam, że to co uznałem za wady, można przedstawić w innym świetle. Sprawa ma się tak, że autorzy postawili na prostotę rozgrywki. Po co zaprzątać graczom głowę różnymi jednostkami, specjalnymi zdolnościami i nie wiadomo czym jeszcze, skoro i tak większość RTS'ów sprowadza się do szybkiego wyprodukowania słabego, choć szybkiego wojska i posłaniu go na wroga? Jest to niewątpliwy atut gry, ale tylko na początku. Po całym dniu grania chciałem czegoś więcej w zakresie taktyki. Gracze posiadający stały dostęp do internetu z pewnością docenią fakt istnienia ligi Tribal Trouble. Rozgrywane w sieci potyczki tworzy się na określony czas (zwykle najszybszy), a zdobyte (lub stracone) w rankingu punkty zależą od dorobku przeciwników.
Jestem odrobinę zawiedziony. Spodziewałem się, że produkcja Oddlabs, za którą żąda się prawie $30 będzie czymś więcej niż szybkoklikaczem z trzeba budowlami. Nie zajmuje co prawda sporo czasu, ale dla mnie to za mały atut. Jedynie muzykę zostawię w spokoju, bo tropikalne rytmy znakomicie pasują do archipelagowego krajobrazu. Pozostałe kwestie starałem się dokładnie omówić w centralnej części tekstu. Chociaż Tribal Trouble nie będzie moją ulubioną strategią, nie można odmówić jej pewnego uroku. Być może wy również go zauważycie?
Pierwsze wrażenie było jak najbardziej pozytywne - całkiem niezła, z humorystycznym akcentem, grafika oraz silnik graficzny radzący sobie bez przycinania z moim nie najnowszym sprzętem. Szybko przebrnąłem przez samouczek, przedstawiający wszystkie aspekty rozgrywki, od sterowania do najazdów na przeciwnika. Początek kampanii narodu zdobywców ze Skandynawii również skłaniał mnie do wyróżnienia Tribal Trouble jako odkrycia roku. Niczym sześciolatek chłonąłem każdy nowy aspekt gry. Stawiałem wioskę budując kwatery dla "chłopków", gdzie mogli się rozmnażać (sami faceci?) i zbrojownię. To chyba najważniejszy budynek, bo to z niego wysyłamy ekspedycje zbierające drewno, kamień, żelazo i kurczaki (a gwoli ścisłości - tropikalne kurczaki). Z nich wytwarza się broń, uzbraja niższą klasę społeczną i wysyła na front. Do obrony kazałem ustawiać wieże. Dzięki nim część najeźdźców można powstrzymać bez strat w ludziach.
Kampanie zostały stworzone z pomysłem, jednak nie należy spodziewać się niesamowitej fabuły. Początkowo dostępna jest tylko przygoda Wikingów, którzy we krwi mają plądrowanie, palenie, kradzież, rzezie miejscowej ludności. Dopiero po jej zakończeniu gracz ma okazję poznać historię łupieżczej wyprawy z drugiej strony i pokierować poczynaniami czarnoskórych tubylców. Najgorsze w tym jest to, że istnieją jedynie dwa rodzaje misji, przez co początkowy entuzjazm przeradza się w znudzenie. Pierwszy to rozbudowa zaplecza militarnego i zalanie przeciwnika przewagą liczebną. Drugi jest próbą przejścia do konkretnego miejsca na planszy mając do dyspozycji grupę wojowników i własny spryt potrzebny do unikania wrogich sił.
Od początku przeszkadzało mi, że tworzone jednostki, czy to zwykli zbieracze, czy wojownicy, nie są identyfikowalni. Pal licho imiona czy inne bzdurne informacje, ale nie wiem nawet ile im życia zostało po uderzeniu wrogim toporem. Jedyne co można zrobić po aktywowaniu postaci to wydanie rozkazu ruchu lub ataku. Szefowie, takie jednostki specjalne, trochę tę sytuację ratują posiadając dwa super ataki, ale to wszystko na co było stać autorów. Nawet zmieniając nację nie spotka się zróżnicowania (poza wspomnianymi atakami bossów), bo jedyne co różni najeźdźców od rdzennych mieszkańców wysp to wygląd. Brak tu miejsca na odmienne strategie, ale nie ma się co dziwić, skoro nie ma potrzeby wprowadzania balansu różnorodnych jednostek.
Zanim zabrałem się do tej recenzji, przejrzałem kilka innych. I stwierdzam, że to co uznałem za wady, można przedstawić w innym świetle. Sprawa ma się tak, że autorzy postawili na prostotę rozgrywki. Po co zaprzątać graczom głowę różnymi jednostkami, specjalnymi zdolnościami i nie wiadomo czym jeszcze, skoro i tak większość RTS'ów sprowadza się do szybkiego wyprodukowania słabego, choć szybkiego wojska i posłaniu go na wroga? Jest to niewątpliwy atut gry, ale tylko na początku. Po całym dniu grania chciałem czegoś więcej w zakresie taktyki. Gracze posiadający stały dostęp do internetu z pewnością docenią fakt istnienia ligi Tribal Trouble. Rozgrywane w sieci potyczki tworzy się na określony czas (zwykle najszybszy), a zdobyte (lub stracone) w rankingu punkty zależą od dorobku przeciwników.
Jestem odrobinę zawiedziony. Spodziewałem się, że produkcja Oddlabs, za którą żąda się prawie $30 będzie czymś więcej niż szybkoklikaczem z trzeba budowlami. Nie zajmuje co prawda sporo czasu, ale dla mnie to za mały atut. Jedynie muzykę zostawię w spokoju, bo tropikalne rytmy znakomicie pasują do archipelagowego krajobrazu. Pozostałe kwestie starałem się dokładnie omówić w centralnej części tekstu. Chociaż Tribal Trouble nie będzie moją ulubioną strategią, nie można odmówić jej pewnego uroku. Być może wy również go zauważycie?
KOMENTARZE
Gość
+0
2013-08-04 08:49:22
fajna gra 10\10
Gość
+0
2013-03-08 21:03:32
widze że gra wyipista a le czy pełna wersia z tej strony do pobrania
Gość
+0
2012-07-13 12:47:56
ta gra jest zajebistaaaaaaaaaaaaaaa
Gość
+0
2011-07-06 12:32:08
ludzie dlaczego musi byc nowa wersja zal niemozne robic ludzi z czarnych kamieni i kurczakow tylko z bialego kamienia i nudzi mnie to ze graja gupie aangliki narka jak wiecie jak miec nowa wersje napiszcie ok
narka
narka
Gość
+0
2010-12-10 16:29:12
Tak z kurczaków robi się broń.
Czy to jest pełna wersja.
Czy to jest pełna wersja.
Gość
+0
2010-05-13 20:24:06
Mój pierwszy komentarz poniżej
Gość
+0
2010-05-13 17:34:22
Fajna ta gra jest,ale naprawdę jest za mało budynków O WIELE ZA MAŁO.Gdy poraz pierwszy w nią grałem byłem zaciekawiony.Uprzykrzyło mi to że nie ma zapisów oraz że jest to wersja demonstracyjna. A wogule siemka wszystkim.
Gość
+0
2009-08-18 13:45:56
zal ja w to grałem ale szybko sie nudzi bo nie mam kasy :( głupia gra...
Gość
+1
2009-05-16 18:23:34
ile mój przedmówca ma lat? bo teraz leżę na podłodze i kwiczę xD normalnie mnie rozbroił hahahahahaha
Gość
--1
2009-04-12 08:20:46
fcześniej ściągnołem pełnom wersje z tej strony a wczoraj deme