hard jest naprawdę wymagający
możliwa podmiana muzyki
sprawdzony pomysł
przeciętne wykonanie
INFORMACJE
Gatunek: Strzelanki
Licencja: freeware
Data wydania: 2005
Pobrań: 523
Producent: Andreas Forsen, Caspar Raarup
Wymagania sprzętowe:
DirectX 7
DirectX 7
Dodatkowe opcje:
Kilku graczy przy 1 komputerze, Rekordy online
Kilku graczy przy 1 komputerze, Rekordy online
Język: Angielski
INNE Z TEMATU
Blast Radius
OCEŃ
Nihil novi sub sole. Ile razy już to widzieliśmy? Statek kosmiczny przeciwko hordom najeźdźców z kosmosu. Szlaki z setkami przeciwników i pułapek, rozmaite bonusy i mega-hiper-super-ultra boss na końcu każdego etapu. Było, wszystko to było i to nie raz. A że było grywalne i całkiem fajne, to do kolejnej produkcji tego typu nikogo nie trzeba namawiać.
Blast Radius nie oferuje nic nowego, poza tym co widzieliśmy już w innych, podobnych grach. Tak więc, jeśli ktoś szuka nowatorskich rozwiązań zawiedzie się. Mimo wszystko uważam, że warto poświecić trochę czasu na przejście omawianej strzelanki, choćby z tego względu, że można to uczynić w trzy(!) osoby na jednym komputerze. A na poziomie „HARD” wyzwanie jest naprawdę dość spore.
W grze zasiadamy za sterami X-16 SpaceFightera. Ten myśliwiec o dumnie brzmiącej nazwie okazuje się malutkim samolocikiem z jeszcze mniejszym działkiem. Nie należy się jednak załamywać, bowiem niektórzy zestrzeleni przeciwnicy zostawiają powerupy. Wszystkie wyglądają tak samo i tylko od nas zależy na jakie udoskonalenia je przeznaczymy. U góry ekranu jest tabelka ze spisem dostępnych elementów; z każdym zebranym dopalaczem, podświetla się kolejny sprzęt jaki możemy aktywować (klawisz CRTL). Do wyboru są kolejno: przyspieszenie samolociku, rakiety, ulepszone działko, płomienie, szybsze strzały, laser, mały stateczek towarzyszący i pole energetyczne chroniące nas przed ogniem przeciwnika. Do każdego z tych udogodnień są trzy poziomy. Gdy aktywujemy już dużo sprzętu rozgrywka staje się dość prosta, lecz wystarczy jeden nieostrożny ruch – giniemy – i wszystko musimy zacząć zbierać od początku.
Graficznie Blast Radius prezentuje się „tak sobie”. Wszystko jest wykonane przyzwoicie, ale poszczególne stateczki są dość niewielkie, przez co mamy wrażenie, że na ekranie mało się dzieje. Brakuje też trochę różnych efektów świetlnych, które najczęściej występują w produkcjach tego rodzaju. Muzyka jest monotonna, ale że są to pliki mp3, możemy z łatwością podstawić swoje ulubione utwory, by towarzyszyły nam podczas gry.
Blast Radius nie zaskakuje kompletnie niczym. Jednak po raz kolejny potwierdza się to, że sprawdzony pomysł nawet średnio wykonany jest dobry. Gra jest fajna, a raczej jakby to powiedziała pani Frau: ciekawa, interesująca, cudowna, fascynująca; ale tak naprawdę tylko wtedy, gdy mamy wystarczająco dobrą klawiaturę i dużo miejsca przy biurku, aby zmieściły się trzy osoby.
Blast Radius nie oferuje nic nowego, poza tym co widzieliśmy już w innych, podobnych grach. Tak więc, jeśli ktoś szuka nowatorskich rozwiązań zawiedzie się. Mimo wszystko uważam, że warto poświecić trochę czasu na przejście omawianej strzelanki, choćby z tego względu, że można to uczynić w trzy(!) osoby na jednym komputerze. A na poziomie „HARD” wyzwanie jest naprawdę dość spore.
W grze zasiadamy za sterami X-16 SpaceFightera. Ten myśliwiec o dumnie brzmiącej nazwie okazuje się malutkim samolocikiem z jeszcze mniejszym działkiem. Nie należy się jednak załamywać, bowiem niektórzy zestrzeleni przeciwnicy zostawiają powerupy. Wszystkie wyglądają tak samo i tylko od nas zależy na jakie udoskonalenia je przeznaczymy. U góry ekranu jest tabelka ze spisem dostępnych elementów; z każdym zebranym dopalaczem, podświetla się kolejny sprzęt jaki możemy aktywować (klawisz CRTL). Do wyboru są kolejno: przyspieszenie samolociku, rakiety, ulepszone działko, płomienie, szybsze strzały, laser, mały stateczek towarzyszący i pole energetyczne chroniące nas przed ogniem przeciwnika. Do każdego z tych udogodnień są trzy poziomy. Gdy aktywujemy już dużo sprzętu rozgrywka staje się dość prosta, lecz wystarczy jeden nieostrożny ruch – giniemy – i wszystko musimy zacząć zbierać od początku.
Graficznie Blast Radius prezentuje się „tak sobie”. Wszystko jest wykonane przyzwoicie, ale poszczególne stateczki są dość niewielkie, przez co mamy wrażenie, że na ekranie mało się dzieje. Brakuje też trochę różnych efektów świetlnych, które najczęściej występują w produkcjach tego rodzaju. Muzyka jest monotonna, ale że są to pliki mp3, możemy z łatwością podstawić swoje ulubione utwory, by towarzyszyły nam podczas gry.
Blast Radius nie zaskakuje kompletnie niczym. Jednak po raz kolejny potwierdza się to, że sprawdzony pomysł nawet średnio wykonany jest dobry. Gra jest fajna, a raczej jakby to powiedziała pani Frau: ciekawa, interesująca, cudowna, fascynująca; ale tak naprawdę tylko wtedy, gdy mamy wystarczająco dobrą klawiaturę i dużo miejsca przy biurku, aby zmieściły się trzy osoby.
KOMENTARZE
Gość
+0
2007-06-15 20:47:55
W Crimson najlepiej pasuje wyrzucić knota ze slipek.
Gość
+0
2007-05-21 14:29:35
hehehe :D wymiana muzyki, jak w Crimsonlandzie :P ale w Crimson, najlepiej pasuje coś ze Slipknota wrzucić :P
1