Internet/LAN & Kilku graczy przy 1 komputerze, Rekordy online
Chessmaster: Grandmaster Edition
Są przedmioty, które używamy i takie, które zużywamy. Przekleństwem naszych czasów jest to, że firmy dążą do tego, by coś, co kiedyś mogło służyć nam przez całe życie, trzeba było stale wymieniać. Aparaty fotograficzne, pralki, sprzęt kuchenny... No i gry. Jak często zdarza się wam trafić na produkcję, do której macie po co wracać po roku, dwóch i pięciu?
Szachy w wykonaniu Ubisoftu to taka właśnie gra: cudowna rozrywka na setki i tysiące wieczorów. Niezwykle rozbudowana produkcja, przeznaczona dla zupełnych laików i zawodowców, dzieci i dorosłych, szukających wiedzy i rozrywki, lubiących walczyć z komputerem i żywym przeciwnikiem.
Jest tu naprawdę wszystko, czego można wymagać od komputerowej wersji szachów. Zabawę zaczynamy od utworzenia profilu gracza, na którym zapisywane będą wszystkie nasze sukcesy i porażki. Obserwowanie własnych postępów sprawia mnóstwo frajdy, pod warunkiem oczywiście, że nie przegrywamy każdej partii. ;)
O to jednak nie trzeba się specjalnie martwić: niezwykle rozbudowany tryb nauki pozwala zgłębić wszystkie tajniki królewskiej gry. Akademia prowadzona przez mistrzów objaśnia zasady i typowe strategie, a baza ruchów i słynnych gier wraz z komentarzami to prawdziwa gratka dla wszystkich, którzy chcą wyjść poza stadium amatora.
W głównym trybie gry nie zapomniano o niczym – jeśli tylko przyjdzie ci do głowy jakaś opcja, na pewno pomyślała o niej również ekipa z Ubisoftu. Mecze zwykłe i rankingowe, tryb sieciowy i LAN, dziesiątki planszy i pionków do wyboru i moja ulubiona funkcja: analizy rozegranych partii. Dzięki nim łatwo możesz dowiedzieć się, jakich strategii użył przeciwnik i w którym momencie popełniłeś błąd.
Jest też całkiem sporo szachowych łamigłówek i minigier, a nawet specjalny tryb, w którym sterujemy kórlikami (to nie literówka) z Raving Rabbids. Słodko.
Chessmaster: Grandmaster Edition to produkcja, która ma już sześć lat na karku, ale nie straciła nic ze swego uroku. Jasne, oprawa graficzna nie powoduje opadu szczęki, ale zaryzykuję stwierdzenie, że dzięki tej anachroniczności jest przyjazna: mniej współczesna, a bardziej ponadczasowa.
Tak, naprawdę mało jest gier, które się nie zużywają. Gdy wszyscy wokół grają w Call of Duty i League of Legends, być może lepiej pójść pod prąd. Zwłaszcza że wygranie partii, w której przeciwnik był o krok od dania ci mata, dostarcza więcej emocji niż dowolny shooter.
1