
Rekordy online

DuckTales: Remastered



Pamięć potrafi jednak płatać figle.
Przez całą grę w DuckTales Remastered cieszyłem się, że poza odświeżoną grafiką, jest to dokładnie ta sama produkcja, którą jarałem się w dzieciństwie, w tych krótkich chwilach, kiedy mój brat zechciał na chwilę puścić mnie do NES-a. Wróciłem jednak do oryginału i jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że nie tylko wygląda on dużo gorzej (lata 80., wiadomo), ale również pod względem fabuły i rozgrywki jest znacznie bardziej prymitywny.
DuckTales: Remastered to niemal nowa gra, zwłaszcza w porównaniu z innymi „edycjami rozszerzonymi”, których twórcy ograniczają się do podbicia rozdzielczości tekstur i dodania wsparcia dla współczesnego sprzętu. Każda z pięciu misji została wzbogacona o główny cel (np. zbierz starożytne monety, które pozwolą uruchomić mechanizm), a układ poziomów jest nieco inny niż w oryginale. Także boss na końcu etapu ma w zanadrzu więcej sztuczek niż jego odpowiednik sprzed ćwierćwiecza.
Najbardziej zauważalną zmianą jest jednak oprawa graficzna. Rysunki i animacje bohaterów to klasyczny styl Disneya, któremu trudno cokolwiek zarzucić; nieco gorzej prezentują się same lokacje, kolorowe, ale jednocześnie dość surowe. Twórcy dorzucili do gry prostą historię i masę udźwiękowionych dialogów. Aż szkoda, że nie ma polskiej wersji, bo Scrooge McDuck czy Launchpad McQuack nie brzmią tak dobrze jak swojski Sknerus McKwacz czy Śmigacz McKwak.
Jak się gra w Kacze Opowieści po tylu latach? Zaskakująco przyjemnie, o ile zapomnimy na chwilę o istnieniu Raymana czy Super Mario Galaxy, platformówek doskonalszych pod każdym względem. Twórcy zadbali o to, by nostalgiczny powrót do przeszłości był możliwie bezbolesny. Szkoda tylko, że gra kończy się tak szybko: ciężko wycisnąć z niej więcej niż trzy, cztery godziny, chyba że ktoś uprze się, żeby odblokować wszystkie materiały „z produkcji”: w większości niezbyt ciekawe concept arty i szkice.
Ogólnie jest to jedna z tych gier, które zdecydowanie warto kupić, gdy natrafi się na nie podczas jednej ze steamowych wyprzedaży.