Dzisiejsza propozycja to prawdziwy rarytas dla wszystkich fanów „slenderopodobnych” horrorów, których idea opiera się na penetracji planszy i omijaniu kontaktu z krążącym nieopodal potworem. Założenia Haunt: TSG działają na dokładnie tym samym schemacie co Slender, rozbudowując znany pomysł o niesamowitą oprawę graficzną, oraz trochę bardziej złożoną warstwę fabularną.

Zabawę rozpoczynamy w tajemniczym kompleksie, podzielonym na różne charakterystyczne lokacje jak np. lasy, pola, budynki przemysłowej fabryki, czy chatki. Znajdując się w centrum niecodziennych wydarzeń, rozpoczynamy rozpaczliwą wędrówkę w poszukiwaniu zagadkowych kartek, których treść zbliża nas do odkrycia przerażającej prawdy, jaką skrywa tajemniczy kompleks.

Atmosfera gry jest naprawdę mroczna. Praktycznie prze cały czas trwania zabawy, panuje uczucie lęku i niepokoju – postępujące w miarę upływu rozgrywki. Strach budowany jest głównie dzięki użyciu odpowiedniej gry świateł oraz wykorzystaniu bardzo klimatycznej ścieżki dźwiękowej, która stanowi jeden z największych atutów tytułu. Bardzo stresujące są również same spotkania z popularnym Slendermanem, które potrafią przyprawić bardziej wrażliwe osoby – o szybsze bicie serca.

Ważnym motywem budującym odpowiedni nastrój jest również latarka (dająca dosyć ograniczone pole widzenia), której baterie potrafią zużyć się w najmniej spodziewanym momencie. W zależności od wyboru poziomu trudności, będziemy musieli wykorzystywać źródło światła w mniejszym lub większym stopniu, by ostatecznie odnaleźć się w przemierzanym świecie.  

Haunt: TSG to tytuł godny polecenia, który powinien przypaść do gustu wszystkim wielbicielom mrocznych klimatów. Bardzo dobrze zrealizowane i ulepszone pomysły znane z popularnego Slendera, dały w efekcie naprawdę solidny produkt. Jak dla mnie tytuł zasługuje na ocenę 5/5.

PS Naciskając na przycisk – „Film” (pod trzema obrazkami na górze) możecie odtworzyć krótką videorecenzje, którą przygotowałem na podstawie tekstu (otworzy się automatycznie).