Rekordy online
Olav & The Lute
Największą bolączką freeware'ów jest dla mnie to, że tak szybko się kończą. Wiadomo, że winę trzeba zrzucić na niewielki budżet i ograniczone moce przerobowe studia (lub uzdolnionej jednostki), jednak ta wiedza daje niewielkie pocieszenie. Po ukończeniu Olav & The Lute czujesz się, jakbyś zjadł dopiero przystawkę, a w głowie kłębi ci się więcej pytań niż odpowiedzi.
Pomysł na grę to zarazem hołd złożony przygodówce Loom studia Lucasfilm Games z 1990 roku. Jak tam, tak i tu brak typowych dla point'n'clicków bezpośrednich interakcji z przedmiotami. Jeśli chcemy uzyskać pożądany efekt, musimy odegrać właściwą kombinację nut na naszej lutni. Odkrycie, które struny szarpać i w jakiej kolejności to główne wyzwania stawiane przed graczem.
Przy okazji oczywiście naprawisz świat, ale chyba nie musiałem nawet tego dodawać. ;)
Jak na darmową grę, cała otoczka artystyczna stoi na niezwykle wysokim poziomie. I to nie tylko grafika (jaki koń jest, każdy widzi – na screenach), ale też relaksująca muzyka. Zresztą, Olav & The Lute z pewnością nigdy nie znajdzie się w zestawieniu "najtrudniejszych przygodówek wszech czasów". Przyjemnie i bezproblemowo spędzisz przy nim godzinę. Tyle wystarczy, by dotrzeć do finału.
Czy warto? Jak najbardziej. To nie tylko dobra odskocznia od wysokobudżetowych produkcji, w których krew i flaki mieszają się z eksplozjami, ale też bardziej tradycyjnych przygodówek, gdzie ekwipunek urasta do absurdalnych rozmiarów. Tutaj jest tylko lutnia. No i Olav.