Kilku graczy przy 1 komputerze, Rekordy online
Rayman Origins
Najlepsze platformówki tworzone są na konsole Nintendo. Niestety, w Polsce ma je jakieś dwadzieścia pięć osób. Jasne, tytuły takie jak Braid czy Limbo na długie godziny zawładnęły pamięcią operacyjną mojego wysłużonego blaszaka, ale trudno zaprzeczyć, że środek ciężkości postawiono w nich na wysilanie mózgownicy, a nie radośnie bezmyślną rozwałkę. Dlatego Rayman Origins, choć bazuje na starym jak 8-bitowce pomyśle, z miejsca zawładnął moim sercem, spragnionym tego typu niewybrednej rozrywki.
Zanim jednak przejdę dalej, krótkie ostrzeżenie: jeśli zamierzasz grać samotnie i to jeszcze na klawiaturze zamiast padzie, lepiej żebyś był Koreańczykiem. W przeciwnym wypadku, zabawa szybko zrobi się tak trudna, że szybko wrócisz do prostego i przyjemnego Dark Souls.
Poza tym, sama rozgrywka nie odbiega od dobrze znanego schematu. Biegamy więc i skaczemy, ubijamy jedne potwory i uciekamy od innych, zbieramy żółte Lumy i szukamy ukrytych lokacji, okazjonalnie też walczymy z bossami. Pomysł stary jak świat, ale zrealizowano go lepiej niż rzeźbę Dawida.
Rayman Origins jest bowiem tak przecudownie kolorowy, zabawny i radosny, że mógłby pełnić funkcję terapeutyczną u chorych na depresję. Animacje bohaterów to mistrzostwo świata, podobnie jak tło muzyczne i efekty dźwiękowe. Serio, podwodną kołysankę Lumów lub ich epicko-filmową pieśń zdarza mi się nieraz nucić pod nosem, do czego przyznaję się z lekkim tylko wstydem.
Zresztą, posłuchajcie sami: tutaj lub tutaj.
W grze sterujemy jednym z trzech bohaterów, choć każdy z nich występuje w kilku wariantach kolorystycznych. Poza klasycznym Raymanem, mamy nie mniej klasycznego Globoksa, czyli mojego ulubionego grubasa w grach wideo, a także kurduplowatego czarodzieja Teensy'ego. Każdy z nich zdobywa wraz z postępami w rozgrywce nowe umiejętności, np. bieganie po ścianach lub pływanie.
Gra powinna wystarczyć na jakieś 10 godzin – pod warunkiem, że interesuje cię tylko zobaczenie napisów końcowych. Nie zdradzę chyba wielkiej tajemnicy, jeśli powiem, że istnieje też ukryty świat, którego odblokowanie i ukończenie może zająć naprawdę sporo czasu. Zresztą, nawet bez niego Rayman Origins to najlepsza platformówka na PC ostatnich lat. Kropka.
1