Rekordy online
Shovel Knight
Granie na nostalgii rzadko kiedy okazuje się równie udane.
Wiecie, na czym polega problem wielu produkcji? Ich twórcy za cholerę nie rozumieją medium, w jakim tworzą. W efekcie powstaje mnóstwo gier, które w bardzo ciekawy sposób łączą elementy filmowe, tekstowe i muzyczne, ale grami są już takimi sobie.
Dobra gra wykorzystuje natomiast swoje własne środki wyrazu: interaktywność, rozgrywkę, wytworzone przez lata rozwiązania – i w ten sposób tworzy coś nowego i wartego uwagi. Shovel Knight jest tego wspaniałym przykładem: jest to bowiem gra silnie umocowana w 8-bitowej historii, a jednocześnie nie trącąca myszką; to po prostu świetnie zaprojektowana, nowoczesna platformówka w oldschoolowych szatach.
Fabuła nie jest tu specjalnie istotna: ot, zła czarodziejka zaklęła wszystkich rycerzy w krainie i tylko władający łopatą Shovel Knight, który akurat powrócił z wygnania, zdołał uchronić się przed złowieszczymi czarami. Musimy więc przemierzyć różne krainy i zmierzyć się z naszymi braćmi, którzy przeszli na ciemną stronę mocy – a ostatecznie rozprawić się też z czarodziejką.
Poziomy są trudne, ale świetnie zaprojektowane – wzorem Dark Souls, po śmierci tracisz część zebranego złota, ale jeśli dotrzesz do miejsca zgonu masz jedną szansę, by je odzyskać. Zebrane skarby można wymienić w najbliższym mieście na ulepszenia i przedmioty, które – zwłaszcza na późniejszych etapach – BARDZO pomagają w przejściu gry.
Na uwagę zwraca rewelacyjna ścieżka muzyczna: chyba nigdy wcześniej nie słuchałem równie chwytliwego 8-bitowego soundtracku. Serio, to, co udało się osiągnąć Jake’owi Kaufmanowi i Manami Matsumae, zasługuje na mnóstwo nagród.
O Shovel Knight mógłbym pisać długo, ale tak naprawdę wystarczy jedno: to najlepsza platformówka od czasu Rayman Legends i wspaniały hołd dla klasyki gier wideo. Ostatnio Kickstarter wypuszcza coraz więcej tytułów, które nie są zwykłym skokiem na kasę, ale prawdziwym dziełem talentu i pasji. Oraz głębokiej znajomości medium, dzięki której gra jest nie tylko sympatyczną podróżą w przeszłość, ale rewelacyjnym, kompetentnym tytułem samym w sobie. Bardzo, bardzo mnie to cieszy.