PAMIĘTAJ MNIE:
1 / 2 lewo
Guardian
3
Pobierz:
Dodany: 2010-11-17
Artykuł: Guardian

wielu bossów
areny do odblokowania
mała przydatność niektórych broni
mogłaby być trudniejsza
INFORMACJE
Gatunek: Platformowe
Licencja: freeware
Data wydania: 2007
Pobrań: 208
Producent: JackRussel
Wymagania sprzętowe:
brak danych
Dodatkowe opcje:
Rekordy online
Język: Angielska wersja językowa Angielski
TAGI
INNE Z TEMATU

 

The Hanrahan Game: Final Mix

The Hanrahan Game: Final Mix The Hanrahan Game: Final Mix The Hanrahan Game: Final Mix
OCEŃ
FILM

Rzeźnia. Masakra. Dobra zabawa. Wiem, mało wychowawcze zestawienie. Ale cóż począć, gdy to działa aż tak dobrze? Gdy z radością wita się kolejnych wrogów, bo i tak zaraz skończą na ostrzu naszego miecza? Ale może nie wyprzedzajmy faktów.

Nie przejmujcie się, jeśli nigdy nie słyszeliście o Hanrahanie. Tak się złożyło, że poznałem tego gościa. I wiecie co? Kawał z niego skurczybyka. Pewny siebie, silny – a do tego zabójczo skuteczny mistrz walki mieczem. Ale to jeszcze nie koniec. Jest on w posiadaniu tajemnej mocy Furii, dzięki której może zmienić się w superbohatera i jeszcze mocniej kopać tyłki. Szczęśliwie żonaty. Czy jedno drugie wyklucza? Nie – pod warunkiem, że potrafi się ze swoich mocy korzystać. On potrafi.

Sielanka wspólnego życia zostaje nagle przerwana. Dziwny odgłos budzi naszą parę gdzieś w środku nocy. Dobra małżonka postanawia sprawdzić, co się dzieje. Nie oglądam horrorów, ale ponoć jest taka zasada, że jak ktoś idzie sprawdzić jakieś dźwięki dochodzące nie wiadomo skąd, to już nie wraca. Podobnie było i tym razem, tyle że nie aż tak drastycznie. Okazało się bowiem, że przed domem czekają porywacze. Chyba nie wiedzieli, z kim zadarli. Hanrahan szybko wybiega – i już by uratował damę w opresji, gdyby nie nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Szczerze, bardzo nieszczęśliwy. Nie wiem, jakiego trzeba mieć pecha, żeby rozbić helikopter o jedyne drzewo, jakie stoi w pobliżu. Tak czy owak, niemal wszyscy giną, nasz bohater spada w przepaść – a pani Hanrahan w końcu i tak dostaje się do niewoli. Teraz wypadałoby otrząsnąć się po upadku (błahostka), podnieść ekwipunek i ruszyć jej na ratunek.

Naszym podstawowym narzędziem zagłady będzie wspomniany już miecz. Jedyną przeszkodą w beztroskim wymachiwaniu nim będzie zasób sił Hanrahana. Starczy on co prawda tylko na kilka ciosów, ale bardzo szybko się regeneruje. Chyba że wskaźnik dojdzie do zera – w tej sytuacji trzeba chwilę poczekać. A dalej już z górki. Oprócz tego standardowego oręża będziemy się także mogli posłużyć aż dziesięcioma rodzajami broni miotanej, które jednak trzeba najpierw zebrać – od szurikenów po granaty czy miny. Osobiście jednak kwestionuję przydatność wszystkiego, co nie leci w linii prostej, a to z tej prostej przyczyny, że wrogowie mają tendencję do skakania i uciekania poza ekran, co raczej minimalizuje skuteczność niektórych przedmiotów. Nie zmienia to faktu, że jak już się uda je zastosować, będą nieocenione. Z własnego doświadczenia wiem, że grę można przejść niemal samym tylko ostrzem. Jak dla mnie jest ono najskuteczniejszym sposobem neutralizacji przeciwników. Każdy ma jednak prawo do własnego zdania, gra umożliwia oba podejścia. Zawsze też można zdać się na broń przygodną, czyli na to, co sami oponenci rzucą w naszą stronę. Jeden cios mieczem – i obijamy piłeczkę. Jakież to zabawne.

Poświęcenia osobnego akapitu wymaga według mnie kwestia naszych oponentów. Powiedziałem już, że ratujemy księ... to znaczy żonę z niebezpieczeństwa. Nie wspomniałem jednak, że drogę będą nam zastawiać członkowie legionu należącego do naszego arcywroga. Nie jest to może regularna armia, ale bardziej najemnicy – lub po prostu horda. Czemu taka rozbieżność? Bo będą to – uwaga – ninja, piraci i wikingowie. Hura dla odwiecznego sporu. Szeregowcy nie będą wyzwaniem, gorzej z tymi wyższymi rangą oraz... (napięcie rośnie) imiennymi członkami bandy, którzy wystąpią – dość licznie – w roli pomniejszych bossów. Ci pierwsi będą wypadać w nieskończoność – można więc się będzie wyżyć lub spokojnie pozbierać bonusy. A ci ostatni – wiadomo, zawsze mają jakiegoś asa w rękawie. Będzie co robić. Przyczepić bym się mógł tylko do poziomu trudności. Wszyscy padają jakoś zbyt szybko, nawet sam Parsons. A raczej wątpię, żeby to była zasługa moich umiejętności. Choć może...

Gdyby jednak mimo wszystko tryb historii skończył się zbyt szybko, autor przewidział bonusy. Mowa o dodatkowych arenach, na których powalczymy ze standardowymi niemilcami lub zmierzymy się z całkiem nowymi bossami. Urozmaicenie godne pochwały. A żeby nie było za prosto – trzeba je najpierw odblokować. A nie jest to zadanie łatwe – tylko wytrwali i spostrzegawczy gracze dostąpią tego zaszczytu. Jeśli ktoś lubi walczyć o punkty będzie wniebowzięty.

Co się zaś tyczy grafiki... Większość powie, że jest i to jej największy plus. Prawda, widziałem lepsze. Mógłbym zarzucić jej pewną niekonsekwencję, to znaczy różnicę między wyglądem bohatera i pozostałych postaci. Mógłbym też powiedzieć, że tła i wystrój lokacji mógłby być lepszy. Ale ani jedno, ani drugie specjalnie mi nie przeszkadzało podczas grania. Dlatego tylko sygnalizuję to i owo. A już o muzyce powinienem nie mówić znając Was. Miejscami może i nieco daje o sobie znać z nie najlepszej strony, ale ogólnie daje radę. O, wiem. Powiem, że często się zmienia. Zawsze jakaś pociecha.

Ogólnie rzecz ujmując The Hanrahan Game: Final Mix to bardzo ciekawa gra. Bez wątpienia dostarczy wielu wrażeń, a, co ważne, przy tym nie zirytuje, a może i rozbawi jedną z "filmowych" wstawek. Polecam ją każdemu, kto lubi wyżyć się z klasą w wirtualnym świecie. Okazji będzie aż nadto.


Może Ci się spodobają

Nikwi Deluxe Tinte Turtle Odyssey
KOMENTARZE

Wynik działania (10 + 10):

Regulamin
Gość: