Rekordy online
Transistor
Z ręką na sercu, nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej ukończyłem grę na 100%. A jednak w przypadku Transistora całość przeszedłem dwukrotnie, wbiłem platynowe trofeum… i jeszcze mi mało.
Najnowsza produkcja Supergiant Games jest jeszcze lepsza, niż się spodziewałem, a po doskonałym Bastionie poprzeczka ustawiona była naprawdę wysoko. O czym jest Transistor? Cóż, nie chciałbym wchodzić w szczegóły fabularne, bo składanie historii z wypowiedzi narratora, znajdowanych po drodze wiadomości i lektury biografii mieszkańców jest sporą przyjemnością.
Dość powiedzieć, że w interesujący sposób połączono tutaj klimat secesji z nową technologią. Akcja Transistora rozgrywa się w cyfrowym świecie, dlatego umiejętności zdobywane przez główną bohaterkę nazywane są funkcjami, nad miastem kontrolę przejął Proces, a walka rozgrywa się w trybie Turn().
Właśnie, walka. To na niej spędzamy w grze większość czasu. Starcia są świetnie zrealizowane: wymagają taktyki, ale i odrobiny zręczności, ponieważ po użyciu trybu turowego przez kilka(naście) sekund musimy pozostawać w czasie rzeczywistym. Gra zachęca do ciągłego próbowania nowych umiejętności, a dzięki temu, że możemy łączyć je ze sobą na różne sposoby, z pewnością każdy w końcu znajdzie swój ulubiony sposób gry. W moim przypadku świetnie sprawdzało się obszarowe zauroczanie przeciwników, którzy wybijali się nawzajem, podczas gdy ja czekałem w ukryciu na kolejną turę…
Jednak do Transistora chyba najbardziej przekonała mnie muzyka. Gra jest nią nasycona. Zresztą, posłuchajcie sami jednego z utworów:
Transistor to rzadki przypadek gry pięknej, wciągającej i dopracowanej w każdym calu. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to najwyżej jednej zwiechy, jaką doświadczyłem po kilkunastu godzinach zabawy i nieco zbyt niskiego poziomu trudności, gdy już poznasz na wylot wszystkie dostępne funkcje i ich modyfikacje.
Ale to drobnostki. Jeśli szukasz fajnej, wciągającej, a przy tym stosunkowo niedrogiej produkcji, trudno o lepszy wybór. Gorąco polecam!