Było Milczenie Owiec, więc czemu nie zrobić Milczenia Kurcząt (typowy facet ten tytuł pewnie odbierze jako Milczenie Lasek, jak ja ;))? Otóz i można. Jeśli pod pewnym względem lubiłeś zielone, skretyniałe ludziki, jakimi bez wątpienia są Lemingi, to z pewnością polubisz też Silence of the Chicks.  Głównym bohaterem gry jest pewna spasła owca. Oczywiście w jej wełnę wcieli się gracz, a jego zadaniem będzie ratowanie kurcząt równo głupich, co wspomniane Lemingi. Aby przejść do kolejnego etapu należy złapać określoną ilość pisklaków i dostać się do wyjścia. Nie jest to takie proste, jakby się mogło wydawać. Te małe złośliwce bardzo nie lubią naszej owcy i uciekają w popłochu, gdy tylko ją zobaczą - nawet, gdyby taka ucieczka miała kosztować je śmierć. Również ich rozmiary są sporo mniejsze niż owcy, więc mogą wejść tam, gdzie gracz nie da rady. Cała zabawa polega na odnalezieniu sposobu, by je przechytrzyć. Niestety, często bywa to bardzo trudne i wymaga dużo refleksu. Gra nie powinna frustrować, a to właśnie największa wada Silence of the Chicks. Grafika i muzyka jest stosunkowo prosta, jednak zdecydowanie nie zniechęca do gry.  Autor udostepnił około 50 poziomów, których przejście będzie wymagało sporej ilości czasu. Silence of the Chicks jest pozycją zdecydowanie godną polecania, pod warunkiem, że za szybko się nie poddajemy...